Zasady św. Jana Bosko przestrzegane przez Turniej Bosko Cup
Droga zaproponowana przez św. Jana Bosko – patrona naszego stowarzyszenia i rozgrywek Bosko Cup jest oparta na trzech sformułowaniach: RELIGIA, MIŁOŚĆ, ROZUM. O tym nigdy nie możemy zapomnieć! Turniej Bosko Cup zawsze zaczyna się i kończy modlitwą, na każdym etapie swoich rozgrywek. Modlitwa, za wstawiennictwem św. Jana Bosko, ma nam przypominać, że cokolwiek chcemy robić, to ma to być ukierunkowane na Boga i uwielbiać Jego święte Imię! My jako Jego dzieci, mamy być najpiękniejszym obrazem Stwórcy. Nie tylko, gdy jesteśmy przy ołtarzu, jako Liturgiczna Służba Ołtarza, ale również kiedy na boisku przystępujemy do zawodów sportowych. Zatem każdy z nas po meczu musi sobie zadać pytanie: czy Pan Jezus może być ze mnie dumny z tego jak zaprezentowałem się w czasie tego meczu? Bynajmniej o szczerej odpowiedzi nie możemy zapominać. Do tego zachęca nas właśnie św. Jan Bosko, byśmy w każdej sytuacji życia robili wszystko, aby Pan Bóg był z nas zadowolony.
Miłość jest nieodzownym elementem ludzkiego życia i tu myślimy o każdym jego wymiarze. Chrześcijaństwo samo w sobie jest oparte na miłości, bo jak mówi Pismo Święte: „Bóg jest miłością, kto trwa w miłości, trwa w Bogu”! Zatem im więcej w nas miłości do siebie nawzajem, tym więcej pośród nas widać obecności Boga! Szacunek – o tak! O to z całego serca apelujemy do wszystkich grających na Turnieju Bosko Cup. To prawda – po sportowemu, przeciwna drużyna to rywale, bo przecież rywalizujemy o to samo trofeum; my chcemy wygrać, tak samo jak oni. Jednak skreślmy to słowo rywal, a zastąpmy je słowami: kolega z boiska grający w innej drużynie. Tu nie ma miejsca na złość, chęć niszczenia relacji w imię niezdrowej rywalizacji. Dziś my wygramy, a za kilka tygodni, może przyjdzie przełknąć gorycz porażki i uznać ich wyższość. Jednak ze świadomością: nam wszystkim należy się wzajemne poszanowanie. Niech chęć wygrywania nie zasłoni nam miłości. Stadion, boisko nie może nigdy nas poróżnić. Boisko to miejsce dla każdego! Drużyna ma skupiać w sobie tych „profesjonalistów” – którzy od kilku lat trenują w klubach i akademiach, ale również „amatorów”, grających tyle ile potrafią. Jednak każdy w grę wkłada tyle samo serca, bo chce wygrać. Tylko chęć posiadania coraz więcej – w turnieju coraz więcej pucharów i medali, nie może zasłonić nam wartości człowieczeństwa i bliźniego, który też ma uczucia, marzenia i pragnienia jak ja. Miłość jest piękna, z niej Chrystus będzie nas rozliczał. Nieważne będzie czy zdobyłem potrójną koronę? Czy byłem królem strzelców? Bądź najlepszym zawodnikiem? Ważne będzie, czy w czasie meczu zagrałem fair play, okazując szacunek drużynie z którą zagraliśmy ten mecz, ich kibicom, rodzicom, opiekunom, sędziom, organizatorom. To jest nasza rodzina! Rodzina Turnieju Bosko Cup. Ileż rodzin zatraciło swoje relacje w imię posiadania coraz więcej majątku, materialnych dóbr, zatracając serce jakie winno być otwarte na siebie. Turniej Bosko Cup ma mieć swoją tożsamość opartą na wzorze i zamyśle ks. Bosko. Tego zniszczyć nie pozwolimy, bo to jest testament jaki przyjęliśmy w programie zaproponowanym przez naszego PATRONA. O tej miłości drodzy zawodnicy, trenerzy, opiekunowie, kapitanowie, organizatorzy zapomnieć nam nigdy nie wolno. Bo jeśli wyzbędziemy się wzajemnego szacunku, wyzbędziemy się fundamentu, to Turniej Bosko Cup stanie się zwykłym turniejem, a zapamiętać sobie trzeba, że on ma swoje DNA! Zamiast relacji koleżeńskich, wyjedziemy z boiska z uczuciem złości, obrażania siebie nawzajem i zatartych relacji, które pozostawią niesmak i przykrość, a to zaś w sercu wprowadza gniew. Gniew o którym mówi Jezus, że zabija w nas miłość. Takiego „zabójcy” my nie chcemy! To zobowiązanie dla nas wszystkich. Dlaczego wielu zawodników wciąż powtarza: że na Bosko Cup jest inna atmosfera, niż na klubowych czy szkolnych turniejach? Bo są pewne wartości! O nich należy pamiętać, na nie zwracać uwagę i nigdy, ale to nigdy nie możemy ich pomijać. Dlatego wciąż będziemy apelować do wszystkich o respektowanie wartości, za które jesteśmy odpowiedzialni tak organizatorzy, jak i uczestnicy! Myślę, że wczorajszy mecz o Superpuchar, zmusza nas wszystkich do przypomnienia sobie jakby na nowo tych trzech ważnych wymagań św. Jana Bosko.
Kiedy wpatrujemy się w Boga, który wciąż wypełnia nasze serca miłością, byśmy nią dzielili się ze sobą nawzajem, musimy umieć wyciągać odpowiednie wnioski i uczyć się dokonywać właściwego wyboru, by swoją postawą wciąż potwierdzać naszą dojrzałą osobowość. Rozum to dar od Boga, który pozwala nam wybrać to co dobre i bardziej podobające się Panu Bogu. Zatem wkrada się w nas nieraz eksponowanie uczucia negatywnego w celu wyeksponowania swojego niezadowolenia. Bo każdy chce się radować i cieszyć zwycięstwem, wygraniem meczu i przyjmowaniem zaszczytów za odnoszone sukcesy. Kiedy zdobywamy mistrzostwo, otrzymujemy złote medale, dumnie je prezentujemy zawieszone na szyi. Zaś kiedy następuje przegrana, założony medal szybko ściągamy, pokazując negatywne uczucie braku szacunku i braku profesjonalizmu w dojrzałym przyjmowaniu porażki. Trener Adrian Sikora na odprawie w czasie zgrupowania wielokrotnie zawodnikom przypominał, aby zawsze umieli powiedzieć, czy ja po drodze zrobiłem wszystko tak, że mogę z czystym sumieniem powiedzieć: zrobiłem wszystko co mogłem, aby zagrać jak najlepiej dla dobra swojej drużyny? Skoro ja zrobiłem wszystko, a jednak przegrałem, to okazuje się, że na dziś, na teraz moja porażka potwierdza, że zespół z którym zagrałem jest od nas lepszy. Dziś z honorem ją przyjmuję i cóż, nie pozostaje mi nic innego jak nadal pracować dla dobra swojej drużyny. Takie postawy zaczerpnięte z profesjonalnego świata piłki, gdzie przepłaca się często piłkarzy z wyimaginowanymi zarobkami wprost niewyobrażalnymi dla nas wszystkich, co widzimy w transmisjach telewizyjnych, to trzeba przyznać: nie są to wzorce do naśladowania. Bo bardzo często ściągają zawodnicy medale za drugie miejsca, czym wykazują prawdziwy brak szacunku dla samej idei sportu w pełnym tego słowa znaczeniu. Naśladować należy te wzorce, które są wartościową postawą. Boli zachowanie określane często mianem „piłkarzyki” – rozpieszczone gwiazdeczki, pokazujące radość tylko jak wygrywają, jak to ja strzelę bramkę, jak o mnie się mówi. Jesteśmy drużyną, kolektywem, gdzie bez względu na wynik cieszymy się grą! Oczywiście miło jest otrzymać złoty medal, wywalczyć puchar i wiedzieć, że my jesteśmy w danym etapie najlepsi. Jednak życie niesie doświadczenia radosne i smutne. Zatem umiejętność przyjmowania sukcesu, jak i porażki z godnością i szacunkiem, potwierdza naszą dojrzałość.
Bo logo Turnieju Bosko Cup tak jest ułożone, że jest sześć piłek, zaś siódmym ELEMENTEM jest postać św. Jana Bosko. Pamiętajmy, że „siódemka” to liczba DOSKONAŁA, a przecież do doskonałości wszyscy dążymy. Jeśli tylko zatrzymamy się na samych meczach i piłkarskim elemencie, a wyzbędziemy się wartości, to stracimy w życiu to co najcenniejsze. Dlatego darów jakimi nas Bóg obdarzył, wypełniając nasze serca miłością oraz dając nam rozum, nie możemy zmarnować! To jest wielkie zadanie, by wykorzystać je w stu procentach tak, abyśmy mogli powiedzieć zawsze za św. Pawłem: „w dobrych zawodach wystąpiłem, bieg ukończyłem, wiary ustrzegłem. Na koniec odłożono dla mnie wieniec zwycięstwa”. Oby to było zwycięstwo dojrzałej osobowości. Tego nam wszystkim z całego serca życzę.