XVII halowe finały – sobota – artykuł: „Ten zespół ogląda się z zapartym tchem”

Przyjeżdżając na finały możesz czuć, że twój zespół jest w danym sezonie jednym z najlepszych, a szczególnie kiedy przechodzisz dwie rundy eliminacji. Dla jednych to norma grać na finałach, jak choćby Rzyki, które od trzech lat zajmowały drugie miejsce i chcą w końcu przełamać „klątwę” srebrnego medalu. Dla innych przyjazd na finały to zmierzenie się z presją głównego faworyta do tytułu. Takie miano na starcie otrzymał Grojec, który od początku sezonu czaruje wszystkich swoją techniką i polotem gry. Zaś dla Złotych Łanów, był to totalny debiut, który mimo braku awansu, zaliczać muszą do udanego. Każdy mierzy w zwycięstwo i liczy na to, że uda się znaleźć w TOP 4. Tej chęci zwycięstwa nie pogodzili z mentalem lektorzy z Jaworza, którzy po eliminacjach stawiani byli na zdecydowane minimum w najlepszej czwórce, a tu proszę: zaczęli zgodnie z planem od zwycięstwa nad Pietrzykowicami 2:1, a później czy sensacyjnie? Chyba nie, bo Istebna gra bardzo radosny i naprawdę wyjątkowo skuteczny futbol, przegrywają jaworzanie z podopiecznymi ks. Wojciecha Kamińskiego 2:1, komplikując sobie drogę awansu. Zaś na koniec, chyba sportowo bez sensacji, przegrywają z rozpędzonymi Rybarzowicami dowodzonymi przez reprezentanta Bartosza Wójcika 2:1 i żegnają się z dalszą grą na finałach. Tą nadal podejmą rewelacyjnie prezentujący się tego dnia Rybarzowice. „Ja mam takie oczekiwania, że zaprezentujemy się z drużyną z jak najlepszej strony i spróbujemy wygrać ten Turniej”. Zatem zrobili pierwszy krok ku temu, aby zbliżyć się do pucharu, o którym wielu marzy. To marzenie mają Rybarzowice i Istebna, które awansują z grupy A zasłużenie. Rybarzowice z kompletem punktów, Istebna mimo porażki z Rybarzowicami ujmy nie przynosi, wręcz przeciwnie, pokazali kilka fajerwerków, choćby ta bramka strzelona piętką przez Krystiana Hanzela. Filigranowy zawodnik, to czyste srebro na boisku, choć warunkami fizycznymi ustępuje takiemu Bartoszowi Wójcikowi, ale ambicją, wolą walki i determinacją jest tego samego pokroju. Gdzieś jakby rozmyły się nam Pietrzykowice, które jako jedyny zespół miał swoich przedstawicieli na finałach we wszystkich trzech kategoriach. Jednak jak się koniec końców okazuje, tylko w jednej z nich przyjadą w niedzielę. Komplet punktów zdobył również Grojec w grupie B, który jakością sprostał roli faworyta. „Nie przejmujemy się tym, bo gramy swoje. Czy jesteśmy faworytami czy nie, zawsze gramy tak samo.” No i zagrali tak samo jak rok temu: pięknie, skutecznie i pewnie. Jak mówi trener Grojca p. Maciej Molenda: „Dwie rundy eliminacji sprawiają, że przyjeżdżają tu same perełki piłki nożnej naszej diecezji. Zaś rola faworyta jest dla nas pewnym obciążeniem. Ale przyjechaliśmy tu pokazać dobrą piłkę, dobrą grę, zrobić dobrą robotę, zobaczymy jak będzie.” No i było pięknie, bo ten zespół ogląda się z zapartym tchem. Szybkość reakcji, podania i łatwość w zdobywaniu bramek, o czym boleśnie przekonała się zespół z os. Złote Łany w Bielsku – Białej, który szybko w konfrontacji z Grojcem stracił dwie bramki. Choć summa summarum warto zaznaczyć, ze zagrali w tym meczu naprawdę dobrze, sprawiając duże problemy podopiecznym Pana Macieja. Widać uzasadnione były słowa Miłosza, który przed Turniejem wyznał, że najbardziej boją się właśnie Złotych Łanów, które w konfrontacji z Rzykami głupio straciły bramkę i choć nie udało się mimo wyrównania doprowadzić do zwycięstwa. Nawet zwycięstwa nie przyniosła ostatnia konfrontacja z Żabnicą, która ambitnie walczyła do samego końca i dowiozła ten jeden punkt. Awansu on nie dał, zabierając go również bielszczanom. Jednak honor został w ich wypadku obroniony. Złote Łany ten podział punktów musi nauczyć umiejętności współpracy na boisku. Tam nie dasz radę liczyć tylko na swoje indywidualności. Bo często brakowało chłodnej głowy, by szybciej podać, niż niejednokrotnie samemu walczyć jak jeździec bez głowy. Tę głowę w kategorii Ministranta dobrze opanowali ministranci z Jaworza w przeciwieństwie do swoich starszych kolegów. I trzeba przyznać, że remis z Osiekiem, to w ich wykonaniu powód do dumy. Później rozgromienie Czechowic 9:0 i wygranie bitwy nerwów z Jawiszowicami, pozwala im cieszyć się pierwszym miejscem. To ponoć było „zarezerwowane” w grupie dla Osieka. Tylko typy ekspertów, analizy i dywagacja, często weryfikuje boisko, a ono okazuje się być niejednokrotnie brutalne. Faworyt Osiek na drugim miejscu. Faworyt Obszary na drugim miejscu. To się nazywa sprowadzenie wysokiego ego na ziemię. Bo ministranci z Obszarów nie, że zostali pokonani. Nie, że zostali ośmieszeni. Oni zostali stłamszeni, odarci z dumy i pewności siebie walecznością, grą do końca, determinacją, nie odpuszczaniem. Walką o każdą piłkę i ambicja, której zabrakło zadufanym w sobie Obszarom. Istebnej należą się słowa pochwały i docenienia, bo z taką grą i takimi walorami zawodników, to my chcemy mistrza. Właśnie takiego, który nie odpuszcza, walczy i konsekwentnie pokazuje: jeśli odpuścisz, my to boleśnie wykorzystamy. Zatem w kategorii Ministranta czekają nas emocjonujące pary półfinałowe Istebna – Osiek i Obszary – Jaworze. I konia z rzędem temu, kto pokusi się tu o wskazanie faworyta. Bo przed finałami najwyżej stały akcje Obszarów, które teraz będą musiały walczyć, by potwierdzić, że są najlepsi. Jednak obudziliśmy niesamowitego lwa walki w Istebnej. No, a przecież takimi walorami wygrywa się tytuły. O te miano powalczą w Lektorze Młodszym Rybarzowice z Rzykami i Istebna z Grojcem. No tu jeszcze trudniej wskazać kto zdobędzie tytuł. No i może lepiej! Bo wyrównana forma zawodników będzie wpływać na jeszcze lepszą jakość spotkań, których sami nie możemy się doczekać.