XV Letnie Finały – Artykuł Lektor Młodszy – Wynieśli nas na wysoki szczyt futbolu
Każda z czterech drużyn pewnie chciała, by słowa piosenki: „niedziela będzie dla nas”, stały się realne. Istebna marzyła, bo w końcu w tych najważniejszych meczach odnosić zwycięstwa, a nie dwie porażki. Obszary wietrzyły szansę, bo to ostatni dzwonek, by w tak mocnym składzie ugrać coś więcej. Rzyki nie chciały zmarnować „złotego” pokolenia. Zaś Jawiszowicom tak bardzo marzy się potrójna korona, że chciały pokazać ks. Michałowi, że zdobędą trzy puchary w jednym sezonie i jako drużyna prowadzona przez niego, będą lepsi od Rajczy (Rajcza kiedy był Ks. Michał Styła tam wikarym, nie zdobyła potrójnej korony; tylko dwa puchary. Trzy puchary zapisali na swoje konto w 2015 roku – przyp. red.). Każdy chciał coś osiągnąć i to jak najwyższą lokatę.
Istebna zagrała z Obszarami, które więcej czasu były w posiadaniu piłki, ale nie potrafili przekuć tego na zagrożenie pod bramką przeciwnika. To dlatego, że Istebna postawiła twarde warunki. Bronili się skutecznie, szukając też okazji, by zaskoczyć lektorów z bielskiej parafii. Jeden błąd w obronie w drugiej połowie i Obszary mają bramkę, dorzucili kolejną i zwyciężając jednocześnie poprawiają swoje dotychczasowe osiągnięcia. Jednak jak się okazało, emocje były tak wielkie, że przeniosły się również jeszcze poza boisko, co skutkowało słownymi utarczkami obu ekip. Organizatorzy podjąć musieli kroki reagowania, co zakończyło się pojednaniem i publicznym przeproszeniem. Łagodniej było w drugim spotkaniu, które można nazwać meczem przyjaźni za sprawą ks. Michała Styły, pochodzącego z Rzyków. Rzyki z reguły mają ciężkie pierwsze mecze. A tu proszę ambitnie, twardo i zdecydowanie postawili się Jawiszowicom. Mistrzowie halowi musieli się wznieść na wyżyny swoich możliwości, by pokonać odwiecznego rywala. Tego dnia znowu Krzysztof Raczek pokazał, że jest prawdziwym liderem zespołu. No nieprzypadkowo otrzymał nagrodę najlepszego zawodnika turnieju. Skromna, bo skromna wygrana 1:0, ale było wiadomo, że dużo bramek w tych finałach nie padnie, gdyż drużyny są bardzo wyrównane. Zatem powtórki z finałów halowych nie będzie. Rzyki zagrały o III miejsce z Istebną, która nieco podłamana całą sytuacją przed „małym finałem”, musiała szybko się zmobilizować. I to pięknie się udało, co pokazuje wynik po pierwszej połowie 0:0. Rzyki szukały sposobności, aby zagrać jak najlepiej, zaś Istebna broniąc się szukała okazji na kontrę, by zaskoczyć drużynę spod Leskowca. Personalnie na pewno Rzyki były zdecydowanym faworytem tego starcia, co udało się skromnie, bo skromnie, ale pokazać na boisku i złotym golem zdobyli III miejsce na tych letnich finałach. Na pożegnanie z turniejem Nikodem Cibor, zdobytą bramką, zapewnia brązowy medal swojej drużynie, no i zapisuje piękną kartę swoich występów na Bosko Cup. Przysłowiowy „Wafel” pewnie chciał lepiej pożegnać się z Bosko Cup, ale myślę, że on sam może uznać ten turniej letni za bardzo udany. Zawsze to przykre, że ktoś, kto staje się ikoną swojego zespołu; a akurat trzeba przyznać, że Nikodem był swoistą osobowością w każdym meczu na boisku dla swojego zespołu; żegna się z turniejem. No, ale taki jest regulamin tych rozgrywek. Zaś Istebna jest podobnym zespołem charakterologicznie do Kończyc Małych, które swego czasu fantastycznie grały w czasie eliminacji, a na finałach jakby trema ich ogarniała, aż kiedyś zaskoczyło i zdobyli mistrzostwo. Może kiedyś Istebna też tego doświadczy?
Finał to spotkanie w letniej edycji dwóch piłkarsko najlepszych zespołów. Jawiszowice, tu sensacji nie ma, że meldują się w finale, gdzie grać mają z Obszarami. Te zaś miło zaskakują od samego początku sezonu, a w tej letniej edycji jeszcze bardziej. Dominika Łyszczarza w akcji ogląda się z wielka przyjemnością, bo ma niesamowity drybling, odejście z piłką i dojście do niej. Zatem ozdobą tych finałów była rywalizacja Łyszczarz – Raczek, czy Mardaus – Kubiczek. Można by rzec rywalizacja w parach tematyczna: ta pierwsza to dwójka kreatorów, reżyserów swoich zespołów i tych, którzy wyznaczają wysokość czy niskość gry. Druga para rywalizuje ze sobą już bardziej w ofensywie i zdobywaniu goli. Finał, to można rzec starcie gigantów, bo obie ekipy prezentują wysoki poziom gry. Technicznie, taktycznie, a przy tym z wizją niesamowitego przeglądu pola, obie ekipy wyniosły nas na wysoki szczyt futbolu. Więc co nam pozostało przy tym spotkaniu? Wygodnie usiąść, zapiąć pasy, bo to będzie prawdziwa ostra jazda! I taka była w każdym sektorze boiska. Bramkarze mimo nielicznych akcji w polu karnym, wywiązywali się perfekcyjnie ze swojego zadania. Ale gra zespołów była na bardzo, ale to bardzo wysokim poziomie. W regulaminowym czasie gry 0:0. Potrzebna jest dogrywka, która jak się okazało, nie rozwiązuje rezultatu. Rzuty karne są potrzebne, aby poznać zwycięzcę. Los wskazał, że jako pierwsi strzelają Obszary. Kto mógł zacząć inny dźwiganie tego ciężaru, jeśli nie Dominik Łyszczarz. Jak się okazało taki zawodnik, taki lider, a jednak nie udało się zdobyć bramki. Górą był Patryk Dętkoś. Jaka odpowiedź Jawiszowic? Król jest wielki! Skoro już było wiadomo, że koronę króla strzelców założy, w serii rzutów karnych potwierdził, że na niego nie ma mocnych. Dawid Mardaus podtrzymuje formę strzelecką i mamy remis. Zatem teraz przed presją staje Krzysztof Raczek i pięknym strzałem znowu prowadzenie Jawiszowic. Ostatnia szansa przed Obszarami, której jednak nie wykorzystał Stanisław Zwięczak, gdyż tego dnia Patryk Dętkoś był niesamowitym. To była forma mistrzowska i mistrzostwo wywalczone przez Jawiszowice osiedle. Tym samy zdobywają po halowym teraz letni prymat w naszej diecezji. Ks. Michał Styła wraz z zespołem staje przed wielką szansą zdobycia potrójnej korony, pod warunkiem, że wygrają mecz o Superpuchar, w którym zmierzą się z drużyną z Bielska – Białej Obszarów. To był fantastyczny czas i niesamowite emocje, szczególnie w niedzielę widać było inny wymiar piłkarski naszych zawodników.