XIV Halowe Finały – Artykuł Niedziela – Lektor Młodszy – Pierwszy raz zostali mistrzami
Drugi dzień XIV Halowego Turnieju Bosko Cup musiał przynieść niesamowite emocje, ponieważ każdy miał coś do udowodnienia. W ½ finałów w kategorii lektor młodszy awansowali z gr. A Pogórze z 1 miejsca oraz Rzyki z 2, z gr. B natomiast Oświęcim oraz Żabnica (z drugiego, ponieważ posiadała gorszy bilans bramkowy mając tyle samo punktów co Oświęcim).
Pogórze chciało w końcu wygrać coś więcej niż srebro czy brąz, ponieważ w historii byli blisko, ale nigdy nie wywalczyli I miejsca – chyba, że mówimy o kategorii Ministrant – wówczas młodzi zdobyli upragniony puchar.
Rzyki również najwięcej co wywalczyli to 2 miejsce, poza tym, chcieli się odegrać za pierwszy przegrany mecz z Pogórzem (w fazie grupowej) – co bardzo mocno akcentował bramkarz zespołu- Dawid Socha w pomeczowym wywiadzie.
Oświęcim chciał wziąć odwet za przegraną w 2020 roku z Żabicą, która wygrała wtedy pierwszy raz Turniej Halowy Bosko Cup, Parafia Świętego Maksymiliana musiała zadowolić się 2 pozycją, a remis bezbramkowy z Żabnicą w fazie grupowej tę sytuację pewnie jeszcze zaognił.
Żabnica natomiast mimo potężnych braków w zespole, co wspominał kapitan Wiktor Wolny; po prostu chciała obronić tytuł.
Pierwszy mecz Pogórze – Żabnica był bardzo emocjonującym spotkaniem, ponieważ Pogórze chciało udowodnić, że może wygrać z Żabnicą, która wcześniej była mistrzem. Rozpoczęło Pogórze strzelając pierwszą bramkę, a zarazem 11 w turnieju dla Bartosza Czupryńskiego i realnie zamknęło Żabnicę na własnej połowie. Doliczyć się można było dziesiątek strzałów na bramkę poprzednich mistrzów – jednak często były one niecelna, albo na straży stał w dobrej dyspozycji bramkarz zespołu podopiecznych pana Mateusza Wolnego. Wymownym momentem była rezygnacja bramkarza z parafii MB Częstochowskiej, który nie wiedział komu podać piłkę, ponieważ tak blisko trzymali się ich zawodnicy spod sztandaru NMP Królowej Polski. Obrońcy tytułu głównie skupiali się na kontrach, których nie było sporo, przez liczne błędy w obronie – cud uratował zespół przed większa stratą bramkową, aż do akcji w której na Bartosza Motykę z Żabnicy, a dokładniej na jego głowę, wpadła idealnie dośrodkowana piłka, która znalazła się w bramce – REMIS! Niesamowity zwrot akcji, którego dopełnieniem była potrzebna dogrywka, ponieważ zmieniła się sytuacja na boisku – teraz Żabnica kontrolowała boisko, wraz z kryciem wszystkich przeciwników. Zespół z Pogórza nie wiedział co ich trafiło i dlaczego… niestety niewykorzystane sytuacje się zemściły. Było naprawdę gorąco, a szczególnie dla trenera Pana Wolnego, który próbując osuszyć swoją stronę boiska, ponieważ zawodnicy się tam mocno ślizgali – nie czekał na odpowiedni „sprzęt” ale użył swojej koszulki!!! Emocje udzielały się każdemu – stąd też „żółtko” zobaczył Czupryński i kapitan Wiktor Wolny. Tylko znowu po błędach w obronie… Pogórze wyszło na prowadzenie, aż dwu bramkowe. Potem rozpoczęła się paniczna obrona Pogórzan i desperacki atak Żabnicy, który skończył się golem na 3-2 i tym rezultatem skończył się mecz. Żabnica mogła zremisować ale zbyt długo przyjmował piłkę Bartosz Tyrlik, otrzymując niesamowite podanie, w którym stanął oko w oko, sam na sam z bramkarzem Pogórza… za późno, ponieważ dobra interwencja bramkarza, który wściekle ruszył na zawodnika skończyła się tylko na trafieniu w ciało golkipera. Mecz godny finału Bosko Cup.
Drugi mecz z początku miał być tylko formalnością dla Oświęcimia, który był traktowany jako główny kandydat do wygranej. Najwięcej bramek strzelonych w fazie grupowej. Jako zespół, gra która się podobała; kontra Rzyki, które dobrze radziły sobie w turnieju, ale niestety zostały zapamiętane z powodu licznych błędów w obronie, po przegranym meczu z Pogórzem 3-1. Niewiele osób stawiało na Rzyki. Rozpoczął się gwizdek. Rozpoczynają Rzyki, pierwsza składna akcja i niesamowita historia – GOL DLA RZYKÓW! W pierwszej minucie spotkania… chyba najszybsza bramka na tym etapie rozgrywek! 1-0. Oświęcim nie wierzył co się stało, ale przecież to może być wypadek przy pracy, ale nie po tym co stało się w drugiej akcji meczu! Nie minęło kilka sekund od rozpoczęcia ze środka przez lektorów parafii Maksymiliana i błąd obrońcy, szybkie przejęcie piłki, sam na sam z bramkarzem – który obronił, ale odbita piłka znowu trafiła pod nogi Antoniego Beer’a – 2-0!!! Szalona radość Rzyk, zdumienie wszystkich… tak szybko osiągnięty wynik co daje częstokrotnie już awans do finału! Oświęcim jednak szybko starał się podnieść, kapitan uspokajał swoich zawodników, że możliwe jest odrobienie strat. Walka rozegrała się na całego! Zespół który w meczu z Pogórze popełnił tyle błędów w obronie… teraz był niczym skała. Jednak udało się w końcu przebić i między nogami bramkarza piłkę umieścił w siatce Gabriel Bibrzycki strzelając swojego 8 gola w tej edycji. Bramka otwarła skrzydła, kibice oszaleli i skandowali „Oświęcim”. Wydawać by się mogło, że to kwestia czasu jak dojdzie do remisu, ale było inaczej- błąd w obronie i 3-1!!! Rzyki pokazały pazur i bezpieczna dwubramkowa zaliczka daje możliwość myśleć realnie o awansie do finału, a czasu co raz mniej. Nerwy udzielały się wszystkim – 2 żółte kartki po jednej dla każdego z zespołów. Potem po bramce samobójczej udało się zbliżyć na 3-2 … ale gwizdek sędziego zniszczył marzenia o finale Oświęcimia w regulaminowym czasie gry. Rzyki w bardzo ładnym stylu przechodzą do finału, gdzie czeka ich upragniony rewanż, za pierwszy mecz w fazie grupowej, na drużynie z Pogórza. Na koniec bramkarz Oświęcimia nie wytrzymał presji i rzucał rękawicami po całym boisku – za co otrzymał żółtą kartkę. Oświęcim mógł walczyć tylko o 3 miejsce, czyli oczko niżej niż z poprzedniego turnieju. Rzyki o pierwsze w historii zwycięstwo.
Patrząc na mecz Żabnica-Oświęcim, zaczynają wracać wspomnienia finału 2020 halowego turnieju, ale wtedy te dwa zespoły walczyły o pierwsze miejsca, a nie jak teraz o 3 lokatę. Parafia spod Żywca jednak nigdy nie poddaje się w walce, nawet jeśli chodzi o mało prestiżowy brązowy medal. Oświęcim natomiast mógł odegrać się za emocjonalną porażkę z Rzykami, oraz za porażkę z Żabnicą w 2020 roku – po za tym mają nie rozwiązany mecz w fazie grupowej, gdzie zakończył się on remisem 1-1. Tym razem rozpoczęło się dobrze dla drużyny z parafii Maksymiliana, kiedy pierwszą bramkę zdobył Paweł Tran Van (strzelił swoją 7 bramkę w turnieju) – pokazał, że Oświęcim jest najbardziej bramkostrzelną drużyną tego turnieju. Tym razem to Żabnica musiała gonić wynik i udało się to po kontrze; Wiktor Wolny strzela wyrównującą bramkę. Jednak po drużynie z Oświęcimia nie widać było dużego napięcia jak po przegranym meczu z Rzykami – grali „na luzie” dalej swoje. Odkryciem turnieju z Oświęcimia był Szymon Kołodziejczyk – który grał, ponieważ regulamin turnieju nakazywały, aby jedną połowę rozegrał młodszy rocznik. Ten chłopak grał bez kompleksów, nawet popisał się świetnym podaniem na środku boiska jak Ibrahimowicz, piętą uniesionej nogi przypominającej cios karate. Chłopak mimo, że grał tylko jedną połowę dla przepisów – zostawiał dużo energii i zdrowia na boisku – nie był tylko „dostawką”, ale ważną częścią drużyny. I tak po strzale Gabriela Bibrzyckiego obronionego przez Dawida Sochę – dobitkę wykorzystał właśnie Szymon strzelając swoją 5 bramkę w turnieju, a niewielu starszych kolegów może pochwalić się takim wynikiem!!! Wynik 2-1 dla Oświęcimia. Potem padały kolejne bramki dla Oświęcimia autorstwa Gabriela na 3-1 (strzelił tym samym 9 bramkę turnieju i został wiceliderem strzelców), zaś po indywidualnej akcji na 4-1 postanowił zabawić się z obrońcami Paweł, strzelając po doskonałym podaniu w polu karnym swoją 8 bramkę. Już wydawało się, że to koniec meczu i wynik jest przesądzony… ale Żabnica z trenerem Wolnym nie daje tak łatwo za wygraną. Hattrickiem wyróżnił się Wiktor Wolny, finalizując kontry jak również po strzale z pierwszej piłki. 3-4 i walka o dogrywkę w tym spotkaniu trwała! Emocje były niesamowite! Nie wytrzymał również Bartosz Tyrlik z MB Częstochowskiej i faulem taktycznym z tyłu „skosił” zawodnika przerywając kontry oświęcimskiej drużyny, otrzymując zasłużenie żółty kartonik. Niestety marzenia i niewykorzystane okazje zemściły się i Krzysztof Grzywacz z Oświęcimia ustawił wynik meczu na 3-5. Oświęcim zajmuje 3 lokatę, Żabnica musi zadowolić się 4 pozycją podobnie jak w 2013 roku.
Wszystkie trzy poprzednie mecze przyniosły niesamowite emocje i były na bardzo wysokim poziomie pod względem piłkarskim. Wszyscy zastanawiali się czy podobnie będzie w finale, gdzie doświadczyliśmy powtórki starcia z pierwszego spotkania XIV turnieju – czyli Pogórze-Rzyki. Ten drugi zespół marzył o odegraniu się zespołowi, który go pokonał i skazał na trudniejsze mecze w systemie pucharowym. Rzyki przegrały pierwszy mecz na własne życzenie 3-1 po samych błędach w obronie, kiedy to zamiast stanowczego wybicia, obrona „wybijała” pod nogi napastników i mimo wielu dobrych interwencji bramkarza – przegrała. Tym razem jednak było inaczej – wynik otworzyły Rzyki 1-0 po ataku pozycyjnym formalności dokonał Antoni Beer. Zastanawialiśmy się czy pójdzie im tak szybko podwoić prowadzenie jak w meczu z Oświęcimiem, ale udało się wyrównać po wielu próbach Bartoszowi Czupryńskiemu – remis po 1. Byliśmy świadkami bombardowania bramek tak i ze strony Rzyk, jak i Pogórza – mecz bardzo wyrównany. Bartosz miał szansę na kolejne bramki, ale nie wykorzystał sytuacji sam na sam albo w doskonałej formie był bramkarz- Dawid Socha. Podobnie Rzyki miały okazję sam na sam z bramkarzem, ale tutaj wykazał się z kolei bramkarz Pogórza! Nerwom nie było końca, walka o każdy metr boiska – Rzyki w pierwszym meczu były bardzo gościnne dla Pogórza na swojej połowie, ale teraz postawiły solidną obronę, wręcz autobus – nie dało się przebić mimo wielu prób, ataków z dystansu. Niesamowitą postawą w obronie wykazywał się bohater Rzyk- Mirek Socała – niczym Kamil Glik bronił dostępu do pola karnego, czy nawet wiele razy ratując bramkarza przed utratą gola! I stało się! Bramkarz wypuścił piłkę do Socały, ten posłał to dalej i tak łącznie 5 szybkich podań i kapitan Rzyk strzelił swoją 6 bramkę w turnieju – 2-1!!! Rzyki sensacyjnie są na prowadzeniu. Bronili się solidnie, czasami drastycznie – znowu bramkarz, albo Socała wybija z linii bramkowej, a to inny zawodnik – niemal jakby bronili Jasnej Góry… Pogórze nie dawało rady, puszczały nerwy – żółta kartka dla ich zawodnika Piotra Puca. Rzyki mogły wyrwać zwycięstwo i pierwszy raz zająć 1 miejsce, a Pogórze po raz kolejny mogło obejść się smakiem! Ostatnia minuta, niezwykle nerwowo i kolejny atak Pogórza i kolejna próba strzału… i wtedy jak powiedział sędzia Zbigniew Rakus „Rzyki z nieba, do piekła”. CZERWONA KARTA DLA SOCAŁY!!! Wcześniej zawodnik z nr 2 był bramkarzem podczas eliminacji, więc może się zapomniał – nie wiadomo… obronił ręką strzał Pogórzan, kiedy nie dał rady bramkarz Rzyk… bezapelacyjna czerwona kartka oraz KARNY! W ostatnich sekundach meczu. Zalany łzami winowajca wiedział, że kara była słuszna i zszedł, trzymając kciuki za Dawida Sochę. Obrona karnego wiązała się z wygraną turnieju, gol oznaczał dogrywkę i nierówną walkę Rzyk z Pogórzem. Do piłki podchodzi kapitan Pogórza Maksymilian Świta, kiedyś mały biegający chłopak za czasów Przemysława Góreckiego, a teraz rosły młodzieniec, który mógł uratować swój zespół. Strzał… lewy dolny róg… bramkarz rzucił się, jednak nie zdołał jej wybić – BRAMKA 2-2!!! Gwizdek sędziego kończący regulaminowy czas gry – dogrywka. Później to już była „rzeźnia” hattrickiem popisał się nie tylko król strzelców Bartosz Czupryński, strzelając 2 gole i tym samym ustawiając 14 strzelonych bramek jako nagrodę dla króla strzelców, również 2 gole z hattrickiem dorzucił bohater karnych Maksymilian oraz Piotr Puc jedną bramkę ustalając wynik spotkania na 7-2. Bardzo smutny był to widok… zrezygnowani zawodnicy Rzyk, zrezygnowany bramkarz z drobnymi zrywami, ale to był koniec. Nawet bramkarz co wcześniej nie bał się piłki, bronił całym ciałem, sobą… teraz odsłania się plecami, boi się piłki – jest załamany. Rzyki chcą kończyć… ale Pogórze odgrywa się w najlepsze. Zostają MISTRZEM TURNIEJU PIERWSZY RAZ W HISTORII !!!
XIV Turniej Bosko Cup momentami był bardzo brutalny, charakteryzował się twardą grą, ale też zwrotami akcji – naprawdę nikt nie mógł czuć się faworytem, ani przegranym dopóki nie było ostatniego gwizdka. Pogórzanie w pomeczowym wywiadzie – cieszyli się i mówi ze sportową złością – że nikt na nich nie stawiał, a teraz wszystkim pokazali! Przyznali się, że wiele błędów popełnili… że nie zawsze było idealnie, ale dali radę. Ich mocną stroną był niewątpliwie atak i bardzo wysoki pressing, doskakiwanie do przeciwnika. I fakt czasami byli jakby zaczarowani w obronie, tracili kontrolę na chwilę ALE determinacją oraz zawziętością – wygrali przełamując fatum Pogórza, który dwa razy zajął 2 miejsce w finałach halowych i cztery razy w letnich zajmowali 2 miejsce! Czekamy z niecierpliwością co pokaże ten zespół na mistrzostwach Polski służby liturgicznej oraz na letnim turnieju. Bartosz Czupryński już przebił swojego rodaka Przemka Góreckiego (16) i ma w turnieju 20 bramek czyniąc go najbardziej bramkostrzelnym napastnikiem z Pogórza. Ciekawe o ile podniesie swój rezultat? Czy może strzeli 17 bramek i dogoni na drugim miejscu Pawła Szostka ? Czy poprowadzi swój zespół do podwójnej korony ?
Czekamy i życzymy im tego co najlepsze, no i żeby nie mieli łatwo – bo właśnie takie widowisko, które nam oni zaserwowali wraz z innymi półfinalistami – najbardziej nas cieszy i pewnie ich też, a te nie łatwe zwycięstwa, smakują zdecydowanie lepiej, niż gdyby przychodziły z łatwością!