XIV Halowe Finały – Artykuł Ministrant – Z Messim awansowali do półfinału
Od kiedy zrodziła się kategoria Ministrantów na Turnieju Bosko Cup, pojawiło się wiele emocji wokół boiska na którym grają najmłodsi: pojawili się rodzice, rodzeństwo i znajomi, którzy chcą jeszcze bardziej wspierać tych najmłodszych. Niektórych dość mocno przetrzebił covid – szczególnie Żabnice, Jaworze, Istebną. Żabnica osłabiona brakiem najważniejszego ogniwa: Huberta Pielichowskiego – Króla Strzelców eliminacji z 10 bramkami na swoim koncie. Oj wiele by pewnie dali podopieczni Wacława Jurasza, by ich lider był z nimi, bo z Hubertem wszystko było łatwiejsze. Czyżby brak jednego zawodnika był aż tak bolesny? Widać, że tak, skoro Żabnica bez Huberta jest po prostu zwykłym zespołem, a nie tak niesamowitym jak to miało miejsce na eliminacjach w Łodygowicach. W Bielsku – Białej na hali ZS im. Armii Krajowej ministranci w komplecie pojawili się na XIV Halowych Finałach, a losowanie przydzieliło ich następująco do grup. W grupie A zagrali: Żabnica, Szczyrk, Jaworze. W pierwszym spotkaniu Żabnica dość bezbarwnie zremisowała ze Szczyrkiem i można powiedzieć, że mecz po prostu się odbył. Drugie spotkanie tej grupy było już zdecydowanie na innym poziomie. Jaworze zagrało konkretnie i tylko indolencja strzelecka pozwoliła się cieszyć tylko jednym trafieniem. Jednak ważna jest zdobycz punktowa, a nie ilość bramkowa; a w tej rubryce widniały 3 punkty. Gdyby więcej zespołowości było w grze, a mniej kiwania i zbytniej indywidualności, to Jaworze mogłoby cieszyć się z większej zdobyczy bramkowej. Przecież w końcowym rozrachunku ilość bramek ma znaczenie, bo pomaga w pięciu się w klasyfikacji generalnej. Drugie spotkanie Jaworze również zagrało skutecznie i na 1:0, co ważne na zero z tyłu. Chociaż znowu można było lepiej wykorzystać te okazje, które sobie stworzyli. Awans z pierwszego miejsca chyba im się nawet nie śnił, ale zasłużenie udało się go wywalczyć i to w takim stylu. Potrafią sobie radzić z presją, ale mają nietuzinkowego zawodnika: Filipa Tomalę – Messi jak go okrzyknęła nasza redakcja po eliminacjach, którego koledzy chyba nazbyt pozbawiali piłek. Sam Filip pokazywał kolegom: chłopaki, jeśli będziecie podawać bardziej, to będziemy mieli więcej bramek. A on przecież dwa razy asystował skutecznie i koledzy zdobyli bramkę. Oj warto brać z jego postawy odpowiednie przykłady, a wówczas pomoże spokojnie odprawiać z kwitkiem kolejne zespoły. Szczególnie w fazie pucharowej ta lekcja dobrze odrobiona pomoże w zdobywaniu najwyższych laurów.
Szczyrk miał wszystko w swoich rękach/nogach w konfrontacji z Jaworzem. Nawet przy porażce 1:0 mogli liczyć na awans, wystarczyło skutecznie podejść do serii rzutów karnych, której nie było. Dlaczego? Bo w ostatniej minucie meczu faul taktyczny i otrzymana za to żółta kartka, spowodowała że w klasyfikacji fair play byli niżej niż Żabnica. Tym samym dali w prezencie awans bardziej utytułowanym kolegom.
Grupa B była zdecydowanie mocniejsza. Nawet Stara Wieś, ponosząc porażki w obu spotkaniach, zagrała bardzo dobrze. Wielokrotnie zagrażali bramce zespołom z którymi się mierzyli. Jednak Jawiszowice i Istebna okazali się bardziej konkretni w ofensywie niż podopieczni Bartłomieja Pokładnika. Jednak to Jawiszowice więcej razy kierowali piłkę do siatki szczególnie zespołu Starej Wsi. Jawiszowice czuli za sobą niesamowite wsparcie w postaci wielu kibiców, którzy głośnym dopingiem wspierali swoich ministrantów. To oni niesieni dopingiem swoich rodziców i parafian, dostawali skrzydeł, a gra ich była pełna polotu i radości. Ten zespół po prostu ogląda się z wielką radością .
Zatem Jaworze, Żabnica – cudem, Jawiszowice i Istebna awansowali do fazy pucharowej. Czy jutro również ci mali zawodnicy pokażą tak piękny futbol jak w dniu dzisiejszym? Na to z utęsknieniem czekamy.