XII Halowe Finały – artykuł niedziela – Wszystko kontrolujemy
Po wczorajszych sobotnich emocjach, czekaliśmy z niecierpliwością na niedzielne mecze półfinałowe. Na początku losowanie, ponieważ Żabnica i Straconka były zespołami rozstawionymi, z racji tego, że obie drużyny były w jednej grupie. Los skojarzył Żabnicę z Leśną; a Straconka z Oświęcimiem. Modlitwą ks. Marcin otworzył drugi dzień i mogliśmy rozpocząć. Mecz Żabnica z Leśną otwierał dzisiejszą batalię. Pierwszą bramkę w tym meczu zdobyła Leśna wprowadzając poczucie sensacji. Ale czy była to w pełni sensacja? W pierwszych minutach tego meczu Żabnica nie potrafiła wejść w mecz. Jednak niezawodny Mateusz Pochopień pięknym strzałem doprowadza do remisu. Widać męska rozmowa w przerwie była, bo zespół wyszedł na boisko zdeterminowany do tego stopnia, że Leśna na boisku nie miała wiele do powiedzenia, zaś Żabnica koncertowo zdobywa sześć bramek, wygrywając całe spotkanie 7:1. Zdecydowanie bardziej emocjonujący był mecz Straconki z Oświęcimiem, do końca trzymający w napięciu. Najpierw Straconka zdobyła bramkę, która do przerwy była jedynym golem w ich konfrontacji. Po przerwie Oświęcim dążył uparcie do wyrównania, a kiedy ta sztuka się udała, poszli za ciosem i kolejne bramki widniały po ich stronie. Kiedy przy stanie 3: 1 wydawało się, że spokojnie można już myśleć o finale. Jednak kiedy Oświęcim stracił drugą bramkę, jakby nerwowo zaczął grać i ostatnia minuta, była w ich wykonaniu jedną z najgorszych na tych finałach. Koniec końców zwycięstwo i euforia z awansu do finału.
Mecz o III miejsce pomiędzy Straconką a Leśną był niesamowicie wyrównany, chociaż z większym wskazaniem na bielski zespół, który starał się by znaleźć drogę do bramki. Tam jednak na posterunku stał Patryk Raczek, który tak w półfinale jak i w „małym finale” zagrał kapitalne zawody. I w wielkim stopniu, jemu mogą koledzy zawdzięczać, że po stronie strat w całym turnieju jest tylko pięć bramek.
Wszyscy czekali na wielki finał, najważniejsze spotkanie w tym dniu. Walka, o każdy centymetr boiska, by tylko stworzyć sobie okazję do zdobycia bramki. W pierwszej połowie z sytuacji wyglądającej z pozoru niewinnie, gdzie faul był jeszcze na połowie Żabnicy, wyszła bodaj najpiękniejsza bramka finałów. Strzał Karola Wolnego bezpośrednio z rzutu wolnego w samo okienko. To był sygnał dla wszystkich: spokojnie, my wszystko kontrolujemy i jesteśmy na dobrej drodze do wywalczenia pierwszego miejsca. Po przerwie drugą bramkę dołożył Mateusz Pochopień i wszystko było jasne: doświadczenie jednak było po stronie Żabnicy, która spełniła swoje marzenie, jakim było końcowe zwycięstwo. Tym samym kolejny raz możemy powiedzieć, że finały można uznać za udane.