XI Letnie Finały – Artykuł Hałcnów: Zmiana postawy – efekty są!
Próbowali, próbowali…walczyli, patrząc z utęsknieniem na zespoły, które zdobywały mistrzowskie tytuły. A oni najczęściej trzecie bądź czwarte miejsce. Mieli tylu fantastycznych zawodników, a jednak wciąż brakowało tak niewiele. Aż w końcu nastał ten upragniony moment. Pewnie data 23 czerwca 2019 roku przejdzie do historii tamtejszej parafii i zapisze się złotymi zgłoskami. Po raz pierwszy wygrali mistrzowski tytuł. To Hałcnów jest mistrzem diecezji na boiskach trawiastych. Dopiero drugi raz zagrali w finale. Pierwszy raz w 2011 roku grali latem w finale z Ciścem, zespołem naszpikowanym gwiazdami, który wówczas był pierwszym zespołem z gatunku WIELKICH! A tegoroczny sukces napełnił wielką radością i ulgą wszystkich w sanktuarium: w końcu się udało! Co dało sukces i wygraną „złocistych”?
Bramkarz
Szymon Mynarski to pewny punkt zespołu. Puszczone cztery bramki i ostoja, spokój i opanowanie jakie wprowadza w szeregi swojego zespołu sprawiają, że ta drużyna zmieniła się w tym sezonie bardzo. Szymon daje swojej ekipie nieco inny wymiar niż to miało miejsce w poprzednich sezonach. Ale też taka jest rola kapitana. Hałcnów swego czasu słynął z buńczucznych charakterów. Dziś ten zespół zmienił się bardzo. Spokój, większa praca na boisku, mniej cwaniactwa i gadania, to atuty, niesamowite cnoty, które są potrzebne w każdej drużynie. Tak, tak; tak właśnie wyglądał na tych finałach zespół, na który niesamowity wpływ miał ich bramkarz i kapitan. Pewny na linii bramkowej, czujny na przedpolu. Nie czeka kurczowo na atak drużyny przeciwnej, ale jest niejednokrotnie ostatnim obrońcą. Potrafiący na spokoju rozegrać piłkę do kolegów z formacji defensywnej, co można było zobaczyć szczególnie w czasie finału. Nie podpala się na siłę, umiejętnie wznawiając piłkę do gry, tak, aby to jego koledzy przejęli to podanie, a nie musieli zbytnio o piłkę walczyć. To się nazywa – mieć szczęście, grać z takim bramkarzem. Eksperci docenili jakość gry Mynarskiego wręczając mu tytuł: bramkarza turnieju. Ale czy wybór mógł być inny? W zestawieniu z innymi bramkarzami, jeszcze akcje Kupki Łukasza z Pogórza stały naprawdę wysoko, jednak finał pokazał, że między słupkami prym wiedzie golkiper Hałcnowa.
Atak
Tu Konrad Faber zaskoczył w pozytywnym stopni. Zdobywając dwanaście bramek w znacznym stopniu przyczynił się do zdobycia upragnionego mistrzostwa przez swoją drużynę. Ten zawodnik był konkretny w każdej sytuacji, z szerokim wachlarzem zagrań i walką na całej długości i szerokości boiska. Przysłowiowy „loczek” również zmienił swoje zachowanie i od razu przyniosło rezultat: pociągnął drużynę na wyżyny, indywidualnie osiągnął wiele, bo założył koronę króla strzelców; a co ważne pozytywnie wpływał na kolegów i samą grą miał argumenty, że w tych finałach jest bardzo dobrym zawodnikiem. Faber bez wątpienia będzie wspominany w panteonie gwiazd Bosko Cup. I przecież o to chodzi. Ten zawodnik walczył mądrze, kiedy trzeba było nieustępliwie, nawet z dwoma piłkarzami przeciwnej drużyny. Zwalniał grę, mądrze pozwalając swojej drużynie złapać oddech i ustawić się. Ten chłopak myśli na boisku i pracuje, co widać i warto doceniać. Kupę zdrowia zostawił na boisku, ale efekty były widoczne. To był milowy krok do zdobycia mistrzowskiego tytułu.
Wymienność pozycji
Tej inteligencji należy pozazdrościć drużynie „złocistych”. Zawodnicy okazali się być bardzo uniwersalni, z umiejętnością gry na kilku pozycjach. Ofensywna gra sprawiała im wiele radości, ale ta kreatywność z przodu powodowała, że i w obronie z łatwością i spokojnie wyprowadzali w sposób kombinacyjny piłkę. I co ważne: grali piłką! To nie była gra długimi podaniami, ale piłkarską „klepką”, tym, co charakteryzuje wielkie zespoły. A Hałcnów do takich przecież się zalicza. To zapewne efekt wielu treningów, wspólnej gry i zabawy; na tę ostatnią należy chyba kłaść największy nacisk. Ci zawodnicy bawią się piłką, czerpiąc z gry radość i zadowolenie. Oby tak było nadal w kolejnych latach, mimo, że kilku z tych wielkich zawodników zakończy swoje występy.
Wachlarz zagrań
No i ten wachlarz wyboru zagrań jest bardzo szeroki. Hałcnów nie jest monotonny. Tam nie ma tylko szukania Fabera czy Francuza, ale długie utrzymywanie się przy piłce, pozwala każdemu znaleźć sobie taką pozycję, by aktualnie posiadający piłkę kolega z drużyny, miał różne opcje rozegrania piłki, tak, by stwarzać okazję do zdobywania bramek. Również rozegranie stałego fragmentu gry pokazuje, że zawodnicy wybierają za każdym razem inną opcję, by zaskoczyć rywala. Wypracowany model zdaje egzamin i pozwala myśleć o wysokich lokatach, a drużynie gra się łatwiej, bo można zaskoczyć przeciwnika, a na boisku przecież myśleć trzeba. Bo gra się jak przeciwnik pozwala – to maksyma piłkarska, ale dobierasz odpowiednie zagranie, rozwiązanie tak, byś to ty zdobył bramkę i trzy punkty zainkasował.
Błędy i szybka naprawa
Tak powinien grać zespół, który myśli by najpierw znaleźć się w najlepszej czwórce, a następnie zagrać w finale i zgarnąć mistrzostwo Bosko Cup. Bo od zawsze wiadomo, piłka nożna to gra błędów. Każda drużyna o tym wie i Hałcnów również, że na boisku zdarzają się pomyłki, złe zagrania. Oni też je popełniali, ale kiedy się darzyło źle zagrać, zaraz walczyli, by naprawić swój błąd konkretni piłkarze, jak i koledzy wracali by wspomóc kolegę. Tam nie było krzyku i obrażania się na siebie, ale wsparcie i pomoc, by pokazać: jesteśmy kolektywem i zespołem, nie indywidualnością. Brawo chłopaki, bo taka postawa jest tylko pięknym świadectwem i godną postawą.
Zespół z Hałcnowa zagrał kapitalne finały, będąc w gronie faworytów wytrzymał presję i może troszkę zaskoczył wszystkich. Niewiele, ale trochę wyżej stały akcje Żabnicy. Jednak w konfrontacji z nimi, ministranci z sanktuarium wyszli obronną ręką. Zagrali mądrze i taktycznie tak jak należy, poradzili sobie z adrenaliną w serii karnych, by później w finale zgarnąć pełną pule. Każdy zespół ma swoje atuty, które należy mądrze wykorzystać, a Hałcnów zrealizował zadanie w stu procentach, dlatego cieszy się z mistrzostwa. Jeszcze staną przed szansą na zdobycie Superpucharu w meczu z Kończycami Małymi. Ale to już na początku września. Więc? Zobaczymy!