„Traktujemy ten mecz jako lekcję z zadaniem domowym” – wywiad z Krzysztofem Boguniowskim
Krzysztof mimo wszystko gratulacje, bo najpierw zdobyć tytuł letniego turnieju, a dodatkowo zagrać o Superpuchar, to naprawdę wielu opiekunów by pewnie chciało zdobyć taki sukces, bo to przecież są powody do radości.
Zdecydowanie tak !! Ks. Michał, Trener Krystian i Ja jesteśmy bardzo dumni z naszych podopiecznych. Sam fakt wygrania letniej edycji Bosko Cup to wielka radość , oraz historyczny moment dla naszej parafii. Możliwość rozegrania superpucharu w Jaworzu to kwintesencja naszej pracy na treningach.
Co sam Ty na chłodno, jako trener patrzący z linii bocznej powiesz o tym spotkaniu?
Przede wszystkim z całego serca gratuluję Kończycom – wielkie brawa, zachwycili w tym spotkaniu nieco bardziej niż my. Wykazali się skutecznością w ataku , ale mieli również sporo szczęścia przy naszych kontratakach. Natomiast moi chłopcy nie pokazali całego potencjału, nasza gra była zbyt wolna – brakowało pomysłu na grę i do tego doszły proste błędy przy wznawianiu. Takie mecze też trzeba rozegrać i wyciągać wnioski na kolejne sezony.
Niektórzy eksperci wypowiadali się, że kilka procent więcej szans dają wam na wygranie tego spotkania. Czy być faworytem w tym meczu wam zaszkodziło?
Nigdy nie zwracamy uwagi na to kto kogo typuje, staramy się patrzeć na siebie i zostawić dużo zdrowia na boisku. Myślę że powodem naszej słabej gry była zła komunikacja i nie dyspozycja dnia, brak koncentracji. Nie ma dla nas znaczenia czy ktoś jest faworytem czy nie. Doskonałym przykładem tego jest mecz z Żabnicą w finałach letnich.
Na papierze wydawało się, że Faber, Mynarski, Francuz, Boguniowski, czwórka mocnych pewniaków, miała zdetronizować duet Szostek – Chowaniak. A tu chyba nieco zawiedli Cię chłopaki?
Wymieniona czwórka to świetni zawodnicy , każdy zaskakuje czymś innym. Na pewno wymagam od nich więcej niż zaprezentowali w minioną środę , ale nie zawiedli mnie – to za mocne słowo. Powiem tylko tyle, że są egoistami ponieważ nie zaprezentowali publiczności tego co czarują na treningach i meczach ligowych.
Zapowiadała się tego wieczoru rywalizacja Szostek – Faber, ale mam wrażenie, że „Loczek nie dojechał” na to spotkanie. Albo myślami został w szatnie. Gdzie ten jego animusz i wola walki się podziały?
No niestety nasz snajper się nie odpalił. Nie dojechał na mecz i nie zrobił swojej roboty tak jak zawsze. Lecz i tak dumny ciągle jestem z Konrada za letnią edycję, kiedy to uzyskał tytuł króla strzelców i zapewnił drużynie pewne zwycięstwa.
Ok, popatrzmy na całość: mecz się rozpoczyna i to wy atakujecie i powiem, że w pierwszych minutach, to Kończyce musiały skupić się bardziej na grze na swojej połowie. Mogłeś być w tym momencie zadowolony.
Zadowolony byłem po pierwszej akcji , która na nasze nieszczęście nie zaowocowała prowadzeniem. Świetne rozegranie od tyłu i rewelacyjne podanie młodego Mateusza Pochopienia do “Loczka” i powinno być 1:0. Można po gdybać , że jeżeli nasza konsekwencja w przeprowadzaniu ataków była by cały czas na takim poziomie to mecz ułożyłby się inaczej.
No, ale z każdą minutą słabły wasze ataki, a do głosu coraz częściej dochodziły Kończyce Małe.
Trzeba przyznać , że pozwoliliśmy Kończycom narzucić swoje warunki gry. Posłusznie podporządkowaliśmy się pod ich dyktando i temu na tablicy wyników widniał wynik 7:1.
Twoi podopieczni chyba w środowy wieczór mieli rozregulowany celnik. Tak jak już marnowali okazje i uderzali wszędzie, tyle że nie w bramkę, powodowało, iż Ty musiałeś się modlić chyba o cierpliwość dla siebie?
Modlitwy nigdy za wiele. W ten wieczór nie brakowało mi cierpliwości , ale postanowiłem zrozumieć chłopaków i podziękować za mecz. Nie wszystko zawsze wychodzi sam gram więc wiem i nie każde trofeum jest dla nas- lekcja pokory zaliczona.
A to jak nie potrafili wykorzystać tych błędów Kończyc, które przy stanie 2:0 karygodnie wznawiali pikę z 5 metrów, to mogła głowa rozboleć. Tyle błędów, że spokojnie dwie bramki należało zdobyć. I co? Nadal widniało na tablicy przy waszym zespole 0. Co się działo?
Jak nie idzie to nie idzie no niestety najbardziej dogodnych sytuacji nie potrafiliśmy wykorzystać, ale to nie jest powód do spuszczonej głowy. Musimy popracować nad koncentracją i zwiększyć skuteczność. To przepis na sukcesy.
Po przerwie wiadomo było, że Kończycom śpieszyć się nie będzie. Wygrywając 3:0, grali spokojnie, a to wy musieliście gonić wynik. Nie udało się.
Po przerwie wpadały kolejne bramki i szanse na odrobienie malały- swoje” 5 min” dostali najmłodsi nasi grajkowie. Jestem z nich mega zadowolony bo to oni są przyszłością drużyny z Hałcnowa- stara gwardia odchodzi. Warunki fizyczne , które posiadają nie pozwalają im na rywalizację jak równy z równym i stąd myślę jest ten wysoki wynik. Mimo odmłodzonego składu udało się zdobyć bramkę honorową i to był nasz sukces w tym spotkaniu.
A chyba wszystkich dobiła już ta bramka samobójcza Dawida Francuza, to też obraz bezradności. Chociaż bramkarz nie miał najmniejszych szans, by to obronić.
Jak się nam udawało wystrzegać błędów przez wszystkie mecze sezonu oczywiście tych wielkich błędów , małe zawsze są , muszą być na tym polega ten sport, tak w tym meczu była kumulacja lawina niedociągnięć z naszej strony. Pretensji o gol samobójczy nie mam bo to był czysty wypadek.
Porażka. Ale myślę, że mimo wszystko nie możesz być zły na zespół. Ten mecz naprawdę dobrze się oglądało.
Prawdą jest, że moja drużyna zaprezentowała parę ładnych wyjść w kontrach i efektowne strzały np. Dawida Francuza też nie brakowało. Coś co mnie cieszy najbardziej to w jaki sposób podchodzą najmłodsi go gry. Nie dość że kulają piłkę od nogi do nogi to wszystko zostawiają na boisku- całe serducho. Moim zdaniem z punktu widzenia kibiców mecz był atrakcyjny, bo bramki wpadały bardzo często i groźne akcje co kilka sekund miały miejsce. Wszystkich kibiców oraz sympatyków naszej drużyny serdecznie pozdrawiam.
Chyba najbardziej Krzysztof Boguniowski może być dumny z najmłodszych zawodników swojej drużyny. Pokazali: trenerze, przyszłość jest nasza. I to jest pocieszające, ze Hałcnów, może w „Top 4” zadomowić się na dłużej.
Tak jak pisałem wcześniej u nas nastąpi wiele zmian- bracia Pochopienie , Dudzik , Juraszek, Rostkowski, Dyczek to nasza przyszłość i powiem więcej, że mamy jeszcze kilka młodych talentów , które zachwycą nie jednego w przyszłych sezonach. Budujemy nową drużynę opartą na młodych ministrantach , którzy są mali ale z wielkim sercem do gry. Zachęcam do kibicowania tym młodym talentom.
Dla was to był całkowity debiut w meczu o Superpuchar. Jak w ogóle oceniasz ideę tego meczu?
Było to dla nas coś nowego, coś w czym jeszcze nie zebraliśmy doświadczenia. Traktujemy ten mecz jako lekcję z zadaniem domowym, a termin zadania domowego i ocenę z niego dostaniemy za rok, kiedy zdobędziemy mistrzostwo, bądź mistrzostwa i ponownie wystąpimy w superpucharze. To nasz nowy cel. Bardzo fajna inicjatywa ze strony organizatorów , że stworzyli coś tak świetnego jak środowe spotkanie. To wyłoniło mistrza spośród dwóch finalistów sezonu.
Krzysztof uczestniczyłeś z zespołem w halowych finałach, tam było III miejsce, latem zwycięstwo i mistrzostwo, teraz gra o superpuchar i 2 miejsce. Który puchar ciężej zdobyć wg Ciebie?
Myślę że najwięcej wysiłku włożyliśmy w letnią edycję. Duże boisko tam już jakieś elementy przesuwania pojawiają się jak na całkiem wymiarowych obiektach. Na pewno elementy kondycji są wówczas bardzo ważne. Popracowaliśmy i udało się zdobyć zamierzony cel.
Każdy turniej i rywalizacje w tych trzech cyklach ma swoją odrębną specyfikę. Ale dla was, czy każdy puchar jest chyba tak samo ważny i chce się go zdobyć?
Dla nas najważniejsza jest radość z gry. Postępujemy według myśli : “ Módl się i pracuj”, a efekty same przyjdą. Staramy się patrzeć z meczu na mecz bo zbyt dalekie planowanie często kończy się szybką metą. To nie jest tak ,że chcemy wszystko od razu zdobyć- chcemy dobrej gry i to nas napędza.
No to letni już macie na koncie. Teraz czas na halowe mistrzostwo i później Superpuchar.
Takie mamy założenia na nowy sezon. Czeka na nas wiele pracy z Trenerem Krystianem , którego pozdrawiam. Nie lada wyzwaniem jest zbudowanie nowej drużyny ,w szerokim tego słowa znaczeniu.
Powodzenia i jeszcze raz gratuluję sukcesów w tym sezonie.
Bardzo dziękujemy za ten sezon wszystkim związanym z Bosko Cup , a szczególne podziękowania należą się organizatorom za pełen profesjonalizm. Jest nam ogromnie miło uczestniczyć w waszych turniejach, a naszym podziękowaniem będzie dobra gra w przyszłym sezonie , za wszystko Bóg zapłać!