Superpuchar 2022 – Artykuł – Trylogia w sezonie 2021/2022
Mecz o Superpuchar Bosko Cup jest ostatnim aktem rywalizacji w każdym sezonie. Dla nas wszystkich środowy mecz, była trzecią i ostatnią częścią „trylogii” jaką zaoferował nam sezon 2021/2022 czyli finałowe rywalizacje pomiędzy Pogórzem a Rzykami, w kategorii Lektor Młodszy. Najpierw finał na halowym turnieju i po dramatycznych okolicznościach w ostatnich 10 sekundach nastąpił rzut karny, wyrównanie i dogrywka, co przyniosło zwycięstwo Pogórza; które jednocześnie wywalczyło przepustkę na Mistrzostwa Polski. Tam lektorzy z parafii NMP Królowej Polski zajmują 5 miejsce, będąc o krok od półfinału i strefy medalowej. Na boiskach Bosko Cup latem w drugiej części rywalizacji znowu w finale stanęli na przeciw siebie Rzyki i Pogórze. Mamy déjà vu! Podopieczni ks. Marcina Samka strzelają znowu jako pierwsi bramkę i … ostatecznie przegrywają 2:1. W takiej sytuacji można nabawić się kompleksów finałowego meczu. Czy takowe zagrażały Rzykom, które w 2013 miały podobny scenariusz z Rychwałdem, jednak już do Superpucharu nie przystąpiły, oddając mecz walkowerem? Teraz inne pokolenie lektorów przystępuje zmotywowane i gotowe, by znowu trzykrotnie walczyć, ale tym razem z Pogórzem. Nikt nie przypuszczał, że z osłabionym Pogórzem w tej trzeciej części „trylogii”; bo kontuzja zatrzymuje Bartosza Czupryńskiego, której nabawił się na mistrzostwach Polski. Zaś w klubie uraz pozbawia możliwości gry Maksymiliana Świtę. Czy to znaczy, że będzie łatwiej? Liczą że tak, bo brak najlepszych w szeregach mistrzów halowych i letnich, daje szanse zespołowi, który w każdym dotychczasowym finale zajmował tylko drugie miejsce. Jak wyczuwało się w szeregach zespołu Rzyków: to jest czas na rewanż, w końcu chcemy zdobyć w tym sezonie jakiś puchar, może właśnie do trzech razy sztuka, będzie tą zasadą, która okaże się prawidłowością. Obie ekipy starannie przystąpiły do rozgrzewki, aby w odpowiedni sposób przygotować się do spotkania, które od kilku dni redakcja przygotowywała, jako hit i starcie gigantów. Z takim nastawieniem oczekiwaliśmy hymnu i pierwszego gwizdka sędziego. Losowanie i.. zaczynają Rzyki, które często utrzymywały się przy piłce, ale jakby za mało wykorzystywały atut jaki mieli we własnym posiadaniu: Beer, Cibor, Kołodziejczyk, Socała powinni spokojnie i bez podpalania wymieniać skrupulatnie między sobą piłkę, zmuszając Pogórze do żmudnych prób jej odbioru. Przecież zawsze łatwiej gra się piłką, niż za piłką biega. Jednak zdecydowanie częściej piłka była przez lektorów z Rzyków holowana, przetrzymywana i zbyt egoistyczne granie jeden na jeden, rezygnując z gry kombinacyjnej. Pogórze niczym wytrawny bokser, skryty za podwójną gardą, spokojnie przyjmował zespół spod Leskowca na swojej połowie, a szybkie podwajanie krycia, kończyło indywidualne zapędy przeciwnika, a rozpoczynało próbę kontry, by zagrozić bramce strzeżonej przez Dawida Sochę. Kontry były bardzo niebezpieczne, ale często nadziewały się na skałę i opokę defensywy zespołu ks. Marcina Samka w osobie Mirosława Socały. To był najlepszy piłkarz w szeregach Rzyk. Czyścił w defensywie wszystko, co tylko było zapłonem, mogącym rozpalić ogień ataku ze strony podwójnych mistrzów tego sezonu. Również skutecznie wyprowadzał akcję spod swojego pola karnego, kierując piłkę do bardziej ofensywnych zawodników, sam jednocześnie gdy warunki gry sprzyjały, przesuwał się nieco wyżej, by zwiększyć siłę ataku, w którym kilkakrotnie uderzył na bramkę Jakuba Czupryńskiego, który okazał się najlepszym w zespole z Pogórza. Pogórze dość spokojnie podeszło do tego meczu, korzystając przede wszystkim z kontr. W pierwszej połowie jedna z nich dała stały fragment gry w postaci rzutu rożnego, który w zamieszaniu Jakub Hernik zamienił na bramkę i mamy jeden do zera. Oczywiście z kilku względów mamy małą niespodziankę: personalnie słabsze Pogórze zdobywa pierwsze bramkę, no i zaraz wszyscy pomyśleli: zawsze to Rzyki pierwsze strzelały gole w finałach, a później przegrywali, może los się odmieni, a prawidłowość zostanie zachowana? Mimo wielu prób z jednej i drugiej strony, do przerwy wynik się nie zmienił i mamy 1:0 dla lektorów z parafii NMP Królowej Polski. Co przyniesie drugie dwadzieścia minut? Przyniosło emocje, ale nikt się nie spodziewał, że aż takie. Najpierw wyrównanie przyszło po dobitce Antoniego Beera. Strzał oddawał Nikodem Cibor, ale tak jakoś jakby nie Nikodem. Oddał strzał bez przekonania, ale i tak sprawił on nieco trudności Jakubowi Czupryńskiemu, który sparował strzał, jednak nikt z pogórzan nie wybił piłki, do której najszybciej doskoczył Antek, kierując piłkę do pustej bramki, mimo rozpaczliwych prób interwencji obrońcy. Jakub Czupryński mógł mieć pretensje do kolegów, którzy coraz bardziej pozwalali Rzykom na zbyt wiele na boisku. Z każdą minutą bramkarz Pogórza rósł w siłę, stawał się klasą samą dla siebie i zaporą, która utrudniała życie przeciwnej drużynie. Rzyki kombinowały, starały się zaskoczyć skomasowaną defensywę, która kierowana przez Czupryńskiego, próbowała oddalić grę od własnego pola karnego. Walka była wyrównana, ale potencjału Rzyki nadal nie wykorzystywały tak, jak mogłyby to w tym spotkaniu uczynić. Zbyt dużo indywidualności, chociaż przy drugiej bramce indywidualna gra Antka spowodowała, że mimo iż miał trzech obrońców obok siebie, zdołał ich minąć i zdobyć bramkę na 2:1. Zatem coś w tym jest: jako drudzy zdobyli bramki, które puki co, dają im komfort gry. Ale czy nie za duży? No właśnie wkradła się w poczynania niektórych zawodników nonszalancja, zbędne kiwanie i odpuszczanie. Jednak Szymon Kołodziejczyk i Mirosław Socała mieli inny plan na ten mecz, ponieważ dzielnie starali się walczyć, a po odbiorze piłki szukali gry na kontakt i rozgrywanie, a to wzdłuż, a to w szerz boiska. Zaś z każdą minutą, Jakub Czupryński jako bramkarz starał się też brać odpowiedzialność nawet za rozgrywanie akcji Pogórza, co skutecznie wprowadzało lekkie obawy w szeregi Rzyków. Coraz częściej stosował dalekie wybicia, a właściwie strzały w kierunku bramki Rzyków, tym samym zmuszając ofensywnych ich zawodników, do ustawienia przy wznawianiu gry bardziej w defensywie. Te ciągłe pilnowanie defensywy sprawiło, że na kilka sekund przed końcem meczu Pogórze wywalczyło rzut z autu. Co pozostało? Gra na aferę, wrzucenie w pole karne, a może się uda…i się udało. Tymoteusz Hernik wyskoczył do główki i gol wyrównujący na … 2 sekundy przed upływem czasu. I słuszne pretensje miał do kolegów Mirosław Socała, bo dwóch zawodników nawet tak dobrze dysponowany piłkarz nie jest w stanie zatrzymać, gdzie pozostali zawodnicy z Rzyków ewidentnie odpuścili krycie. A zatem mamy dogrywkę. Dogrywka była sceną jednego aktora: Jakuba Czupryńskiego , to co ten bramkarz wyprawiał na boisku powodowało niesłabnące oklaski z trybun. Rzyki mobilizowały się by przyspieszać grę, Pogórze dzielnie broniło się, szukając okazji do kontry. Jednak chyba więcej w nich było myśli, by przetrwać dogrywkę, a mając taki atut w ręku w osobie Czupryńskiego, można być spokojnym o karne. No i tak faktycznie było. Dogrywka nie przyniosła rozstrzygnięcia, zatem potrzeba rzutów karnych. Pierwsi strzelali lektorzy z Pogórza, kolejno trafiali: Jakub Czupryński, Dawid Wrzeszcz, Tymoteusz Hernik; dla Rzyków: Szymon Kołodziejczyk, Piotr Młocek, Antoni Beer. Skoro wszystkie trzy kolejki zawodnicy obu zespołów wykorzystali, nastąpiło strzelanie do pierwszej pomyłki, która nastąpiła w czwartej serii rzutów karnych, w której Piotr Puc zostaje zatrzymany przez Dawida Sochę. Niesamowita odpowiedzialność spoczęła w tym momencie na barkach Nikodema Cibora, który trafiając, daje upragniony puchar w tym sezonie. Tak marzyli, by chociaż jeden puchar w tym sezonie tak dobrym w ich wykonaniu zdobyć. Wygrana zasłużona i jak się okazało zgodnie z pewnymi prawidłowościami: do trzech razy sztuka i się udała; a skoro pierwsi stracili bramkę, to musieli mecz wygrać. Taką prawidłowość mieliśmy w każdej części „trylogii” pod tytułem: „Finałowe mecze Pogórza z Rzykami”. To była piłkarska środa związana z Ligą Mistrzów, a my mieliśmy na obiektach Rekordu Bielsko – Biała wspaniałe widowisko, którego nie powstydziła by się Champions League.
Pogórze 2 : 2 Rzyki
k. 3:4
Jakub Hernik Antoni Beer 2x
Tymoteusz Hernik