Superpuchar 2019 – zdobyli puchar którego jeszcze nie mieli!
Superpuchar to jakby nie było starcie gigantów każdego sezonu. Zapowiadała się ta konfrontacja jako pojedynek Szostek kontra Faber. Zacieraliśmy ręce, że będzie to emocjonujące spotkanie. I nie można narzekać na jego jakość. Ale jednak liczyliśmy na coś więcej szczególnie jeśli chodzi o ekipę z Hałcnowa. I można by zapytać: gdzie jest „Loczek”? Tego zawodnika, jakby nie było na boisku. Zabrakło w jego grze wszystkiego czym błyszczał na letniej edycji. Kończyce Małe zameldowały się w najsilniejszym z możliwych składów: Szostek, Chowania, Urbanek, Wija, Pomykała to dziś najlepsi w szeregach mistrzów halowych. I to było widać na boisku, że to właśnie od nich najwięcej zależy. Po drugiej stronie barykady mamy: Francuza, Mynarskiego, Fabera, Boguniowskiego i młodych, którzy wiele dobrego potrafią pokazać na boisku. Jak się to mówi: na papierze Hałcnów zdecydowanie korzystniej wyglądał i chyba z nieco większym wskazaniem na siebie przystępował do tego meczu. Pierwsze minuty spotkania pokazały, że przyjechali tu po zwycięstwo i chcą ten puchar zdobyć. Kilka strzałów i akcji pod bramką Kacpra Pomykały zmusiły podopiecznych Przemka Pilorza do niskiej gry i skupieniu się w pierwszej kolejności na grze defensywnej. Z upływem minut, to jednak Kończyce Małe zaczęły grać śmielej i z większym polotem, a kilka szybkich podań i kontr było zabójczych i bardzo pięknych dla oka. Dwie bramki Konrada Wiji i jedna Pawła Szostka i schodzimy na przerwę z wynikiem 3:0 dla Kończyc Małych. Czy to jest szok? Chyba nie! Kiedy na boisku jest Paweł Szostek, mający obok siebie kapitalnie grającego Chowaniaka, to zespół zaczyna grać koncert. I taki koncert zagrał cały zespół. Szymon mający niesamowite umiejętności w wyprowadzeniu akcji, te jego zrywy i szybkie przejście z defensywy do ofensywy daje możliwość napastnikom wykorzystywać to, co im przygotował kolega z zespołu. Fantastyczną partię rozgrywał również Piotr Urbanek, który można rzec w defensywie rządził. Dlatego spokojnie Chowaniak mógł momentami grać na pozycji 6 a nawet 10 zwiększając siłę ognia w ofensywie. Trzeba docenić Piotrka, którego brakowało w letnich finałach, ale widać ten zawodnik, to również mocny punkt zespołu.
Po zmianie stron było wiadomo, że Kończycom śpieszyć się nie będzie, zagrali spokojnie z wyczekaniem na przeciwnika na swojej połowie. Niski pressing, ale dopiero w defensywie dawał możliwość gry z kontry. Zrobiło się zdecydowanie więcej miejsca z tyłu gry Hałcnowa, a to była tylko woda na młyn dla podopiecznych Przemysława Pilorza. Zdobyte cztery bramki w drugiej części spotkania spowodowały, że mimo honorowej bramki autorstwa Konrada Fabera pozwoliły spokojnie myśleć o zwycięstwie. Wynikiem 7:1 zakończyło się to spotkanie, ale nie ulegajmy złudnemu przekonaniu, iż skoro wynik jest tak wysoki, to zespół z Hałcnowa zagrał beznadziejnie. Oj nie. Były okazje na to, by zbliżyć się do Kończyc, jednak zaszwankowała skuteczność i brak precyzji, bo okazje były. Kończyce Małe szczególnie w pierwszej połowie prowadząc 2:0 lekko się rozkojarzyły, a wznawianie gry było kilka razy koszmarne, wręcz podawanie piłek kolegom w pomarańczowych koszulkach. Ci jednak tego nie potrafili wykorzystać. A mogłoby być jeszcze ciekawiej. Dawid Francuz słynący z mocnych strzałów nie potrafił skorzystać ze swojego atutu. A sam Szymon Mynarski był lekko rozkojarzony, bo zabawa i nonszalanckie wyjście doprowadziło do utraty bramki. Gdzieś zabrakło koncentracji; tej determinacji, która w decydujących momentach dała ministrantom z Sanktuarium Matki Bolesnej awans do finału, a później zwycięstwo w całym turnieju letnim. Dla samego Krzysztofa Boguniowskiego pocieszające jest to, że najmłodsi zagrali bardzo dobre, powiedziałbym rewelacyjne spotkanie. Bez kompleksów, ale z wielkim sercem do gry. Warunkami fizycznymi jeszcze ustępują, ale sercem, wolą walki i zaangażowaniem zostawiają dużo dobrego wrażenia. To tylko cieszy, że w nowym sezonie Hałcnów ma szanse dłużej pozostać w gronie zespołów walczących o wysokie lokaty. Pewnie trudniej będzie w Kończycach Małych, kto wie? Zobaczymy później. Hałcnów debiutował w meczu o Superpuchar, zaś Kończyce Małe zagrały drugi raz, w 2017 roku przegrali z Rajczą 3:1, teraz udało się zwyciężyć i zdobyć puchar, którego w kolekcji jeszcze nie mieli. A zatem, można by rzec: w Bosko Cup zdobyli wszystko co się dało! Tylko oby to nie było powodem, do zakończenia swoich występów na turnieju. Najważniejsze, że w Jaworzu kolejny raz zobaczyliśmy dobry futbol, a minuty szybko uciekały, radując kibiców, których naprawdę dużo pojawiło się na tamtejszym obiekcie.
KOŃCZYCE MAŁE | 7:1 | HAŁCNÓW |
Konrad Wija 3 Paweł Szostek 3 Dawid Francuz – sam
| Konrad Faber
|
Składy zespołów:
Kończyce Małe: Paweł Szostek, Kacper Pomykała, Szymon Chowaniak, Piotr Urbanek, Konrad Wija, Bartosz Lose, Krzysztof Orszulik
Hałcnów: Dawid Francuz, Szymon Mynarski, Grzegorz Boguniowski, Konrad Faber, Mateusz Pochopień, Bartłomiej Dudzik, Piotr Dyczek Szymon Rostkowski