Mamy naprawdę silną drużynę – wywiad z Mateuszem Hajem (Hałcnów)
Mateusz Haj kapitan Hałcnowa przy piłce
Mateusz na wstępie wielkie gratulacje za wywalczenie III miejsca na X turnieju halowym Bosko Cup.
Bardzo dziękuję, trzecie miejsce na podium to naprawdę dobry wynik. Wracamy po latach w dobrym stylu.
Pewnie radość miesza się ze smutkiem, bo w waszym wypadku jest pewien niedosyt. Szczególnie w niedzielę mierzyliście zdecydowanie wyżej niż tylko gra o brąz?
Na pewno mamy do siebie trochę żalu, bo naszym celem było pierwsze miejsce na podium. Nie możemy patrzeć wstecz tylko pracować dalej aby w letnim turnieju pokazać, że nasza przegrana w półfinale to tylko wypadek przy pracy.
Ale Mateusz po kolei. Same eliminacje w grudniu zagraliście rewelacyjnie. Widać było, że jako zespół jesteście dobrze przygotowani do rywalizacji. Chyba nie mieliście większych problemów z przebrnięciem tej fazy rozgrywek i pewnie awansowaliście na finały?
Na eliminacjach pokazaliśmy, że nasze przygotowania nie poszły na marne. Cala drużyna ciężko pracowała na treningach i to zaprowadziło nas do finałów. Udział Hałcnowa w finałach nie był przypadkiem, mamy naprawdę silną drużynę.
Przed finałami stawiani byliście w gronie zespołów, które mogą powalczyć o wysokie lokaty. Z jakim nastawieniem jechaliście na najważniejszą część rozgrywek – halowe finały?
Trzymaliśmy spokojną atmosferę w drużynie, trenerzy wraz z księdzem mocno nas motywowali, do każdego meczu staraliśmy się podejść profesjonalnie
Przyjeżdżacie i trafiacie do mega trudnej grupy: Kończyce Małe, Hałcnów i Łodygowice. Widzieć nie widzieliście tych zespołów, ale czytaliście artykuły. Jakie uczucia się pojawiły na myśl, że to grupa „śmierci”?
Wiedzieliśmy, że czekają nas ciężkie mecze, trafiliśmy na solidnych przeciwników. W szatni słyszeliśmy piękne słowa trenerów, którzy próbowali nas wspierać. Wychodząc na boisko wiedzieliśmy, że jeśli będziemy stosować się do taktyki i damy z siebie wszystko to osiągniemy dobry wynik.
Pierwszy mecz z Kończycami zaczął się fatalnie, szybko stracona bramka i przegrywacie 1:0 do przerwy. Ale w drugiej połowie wrzuciliście chyba piąty bieg, bo tyle zdrowia zostawiliście na boisku, że zasłużenie kończycie spotkanie wynikiem 4:2 na waszą korzyść. Co spowodowało taką zmianę waszej gry?
Zmianę naszej gry spowodowała myśl, że musimy się obudzić i pokazać to co naprawdę potrafimy.
W tym meczu pokonaliście Mistrza letniej edycji Bosko Cup z poprzedniego sezonu. Byliście tego świadomi? Jakie uczucia były w was po tym jakże ważnym zwycięstwie?
Cieszyliśmy się ze zwycięstwa, ale nie mogliśmy osiąść na laurach wiedzieliśmy, że mamy jeszcze jeden mecz.
Była w was w tym pierwszym meczu jakaś trema, czy bojaźń?
Myślę, że trochę byliśmy zestresowani, ale udało nam się zwalczyć ten stres i pokazać że jesteśmy lepszą drużyną.
Chyba jednak inaczej się gra mecze w eliminacjach, a inaczej na finałach. I wy bodaj przekonaliście się, że poziom eliminacji, a finałów to dwie różne bajki.
Poziom finałów był naprawdę na wysokim poziomie, ale nasza drużyna nie odstawała od tego poziomu.
No, ale chyba też atmosfera, zewnętrzna oprawa eliminacji, a finałów jest inna. Jakbyś porównał ze sobą te dwa etapy rozgrywek?
Atmosfera na eliminacjach i na finałach była bardzo przyjazna. Te dwa etapy były dobrze zorganizowane.
Dla was to pierwszy kontakt z hymnem. To na pewno też nieco zmienia sposób przeżywania turnieju?
Bardzo ciekawie zorganizowany turniej, miła atmosfera i profesjonalne przygotowanie każdego meczu, hymn przed każdym meczem to bardzo ciekawy pomysł.
Ale już z Łodygowicami było lepiej. W drugim spotkaniu jakoś łatwiej weszliście w ten mecz. Wynik 4:1 potwierdza tylko tę tezę.
Mecz z Łodygowicami potwierdził to w jakiej jesteśmy formie i pokazał, że nie boimy się żadnego przeciwnika.
Pewny awans z grupy, czynił was chyba bardziej pewnymi siebie. Prawda?
Cieszyliśmy się z pewnego awansu ale wiedzieliśmy, że czeka nas jeszcze dalsza część turnieju, którą był półfinał.
Wszystkich zachwyciliście swoją grą. Wielu mówiło: z taką grą Hałcnów na pewno zagra w finale! Wy też tak uważaliście po sobotnich meczach?
Udział w finale był naszym największym celem, wiedzieliśmy, że jesteśmy w stanie do niego dotrzeć niestety to się nie udało.
Mateusz wasza gra był bardzo przemyślana: pewny bramkarz to trzeba zauważyć. Niesamowita „armata z przodu” Konrad Faber i Ty …. Inteligencja gry. Wprowadzałeś taki niesamowity spokój na boisku w waszej grze.
Nasz bramkarz to naprawdę bardzo silny punkt naszej drużyny, dzięki jego pewności siebie nieraz mogliśmy spokojnie odetchnąć .Konrad wiele wniósł do naszej gry, czuł się pewnie na boisku, był przede wszystkim skuteczny. Widać że lata gry w klubie były przez niego dobrze wykorzystane. Wyróżnienie należy się dla każdego zawodnika naszej drużyny. Dawid trzymał cała obronę, Mateusz z Piotrkiem solidnie pracowali, i oczywiście Maks, który solidnie pracował w ofensywie, a gdy była taka potrzeba pomagał w obronie. Wielkie brawa dla całej drużyny.
Kapitalne zawody w Twoim wykonaniu. Można się było zachwycać Twoją grą, spokój i opanowanie gry w obronie, gdzie właśnie od Ciebie wielokrotnie zaczynały się akcje budowane nieraz cierpliwie, długo, ale skutecznie. Wiedziałeś kiedy przyśpieszyć grę, a kiedy zwolnić tempo akcji. Jesteś takim mózgiem drużyny!
Starałem się trzymać harmonię i opanowanie na boisku. Chciałem pokazać kolegom, że nie każda akcja musi od razu iść do przodu, na boisku robiłem to co kocham i gra sprawiała mi wiele radości.
No i przyszła niedziela. Pewnie przyjechaliście w drugim dniu na hale z myślą, że dobrze by było, gdyby zrealizowały się słowa piosenki: niedziela będzie dla nas!
Chcieliśmy aby słowa piosenki się zrealizowały niestety się nie udało, ale trzecie miejsce jest także wielkim sukcesem.
Losowanie i … Rajcza! Mateusz pierwsza Twoja myśl w tym momencie?
Wiedziałem, że Rajcza będzie chciała się nam zrewanżować za dwa sparingi które z nami przegrali.
Gracie z „Galaktyczną” Rajczą. Okazuje się, że jesteście równorzędnym partnerem w grze. Jak oceniasz waszą grę?
Byliśmy lepszą drużyną pod względem taktycznym i zdecydowanie bardziej kreatywną. Myślę, że sytuacja z dwoma piłkami na boisku była niezbyt sprawiedliwa i to nas po prostu dobiło.
No, ale trochę błędów popełniliście: pierwszy katastrofalny, faul i wślizg w tak bliskiej odległości od bramki. To poważne zaniedbanie i Rajcza zdobyła bramkę z rzutu wolnego. To był katastrofalny błąd.
Błędy zdarzają się nawet najlepszym zawodnikom, gdybyśmy ich nie popełniali to nie robilibyśmy postępów. Nie możemy patrzeć wstecz tylko pracować dalej, aby forma na letnią edycję była jeszcze lepsza.
Szacunek dla was, że szybko się pozbieraliście. I zaczęliście przyciskać, to spowodowało, że zepchnęliście Rajczę do defensywy. Pokazaliście, że macie charakter.
Wiedzieliśmy, że to dopiero początek i mamy jeszcze cały mecz przed sobą z każdą minutą było coraz lepiej.
No i przez wielu komentowana sytuacja z piłką, która wpadła na boisko. Sam do niej wcześniej nawiązałeś. Sędzia zatrzymuje akcję i to słusznie. Piłka wpadła w sytuacji, gdy Rajcza się broniła, i w momencie waszego ataku w tym samym sektorze boiska mamy dwie piłki. Na boisku chaos. Gwizdek sędziego, a za ułamek sekundy … bramka, jednak nie uznana. Kontrowersja.
No cóż taka decyzja sędziów była. To naprawdę ciężka sytuacja dla nas, ponieważ to nas trochę podłamało.
Emocji dużo wam się udzieliło. No i znów Twoja rola – opanować zespół. No nie było łatwo.
Przyznam, że sam miałem ciężko opanować emocję, ponieważ ja oddałem strzał w momencie gdy piłka wyleciała na boisko i było mi przykro z tego powodu, że bramka nie została uznana.
Remis w półfinale i dogrywka. No i tu polegliście. Rajcza trzeba przyznać zagrała w dogrywce „Galaktycznie”. Wam zabrakło animuszu.
Ciężko nam było przeboleć tę kontrowersyjną sytuacje z drugą piłką na boisku, to nas trochę przerosło, nie łatwo było się po tym pozbierać. Rajcza moim zdaniem nie grała dobrze, po prostu wykorzystali nasze błędy i szczęście im w tym meczu dopisało
No i trzeba było grać o III miejsce. Kolejna konfrontacja z Kończycami Małymi i kolejne zwycięstwo, tym razem 5:1. Zatem „poraniliście” tego mistrza.
Udało nam się pozbierać po przegranej i bardzo się z tego cieszę, że drużyna się nie poddała tylko pracowała jeszcze ciężej. Traktowaliśmy ten mecz jak taki mały finał. Pokazaliśmy, że nasze pierwsze zwycięstwo z Kończycami było zasłużone i nie było tu mowy o żadnym przypadku, mieliśmy po prostu większe ambicje.
Myślę, że możecie być dumni z siebie po tych finałach.
Oczywiście, że jesteśmy dumni. Cieszymy się z trzeciego miejsca, ale w letnim turnieju postaramy się poprawić nasz wynik.
Rewelacyjnie zaprezentowaliście się w X finałach i ciśnie się na usta jedno pytanie: dlaczego Hałcnowa tak długo nie było na Bosko Cup? Ostatni występ to w 2013 roku. Dosyć dawno. A macie świetną drużynę.
Niestety nie było osób, które mogły nas poprowadzić ponieważ księża nie zajmowali się tym tematem. W tym roku zajęli się tym nasi trenerzy wraz z Księdzem Michałem i bardzo im za to dziękujemy. Myślę, że nasze trzecie miejsce na podium jest dobrym podziękowaniem za szansę którą nam dali.
Wy pewnie słyszeliście o Bosko Cup, bo Hałcnów zawsze uważano, za wielki zespół. Nawiązaliście do wielkich czasów swoich starszych kolegów.
Słyszeliśmy, że świetnie im szło, nie chcieliśmy być gorsi i myślę, że pokazaliśmy, że Hałcnów z pokolenia na pokolenie nie słabnie, ale nadal utrzymuje wysoki poziom.
Jak Ty sam oceniasz turniej Bosko Cup. Zapraszałbyś innych ministrantów do gry w tym turnieju?
Turniej bardzo ciekawie zorganizowany, miła atmosfera oraz możliwość rywalizacji z drużynami reprezentującymi swoje parafie. Udział w tym turnieju to naprawdę ciekawe doświadczenie, naprawdę warto w nim zagrać.
Teraz przed nami edycja letnia. Hałcnów zagra w letnim Bosko Cup?
Hałcnów nie tylko zagra, ale tym razem pokaże, że błędy staną się siłą naszej drużyny i będzie walczył o najwyższe miejsce na podium.
Jeszcze raz gratuluję tego, co zdobyliście na halowym Bosko Cup i mam nadzieję do zobaczenia na letnim Bosko Cup.
Dziękuję za gratulacje, do zobaczenia.