Jedna bramka dała mistrzostwo – Artykuł o drugim dniu IX Letnich Finałów.
Dla Sułkowic, Radziechów i Pogórza sam udział w drugim dniu finałów trzeba odczytać w kategorii sukcesu. Sułkowice totalni debiutanci, po raz pierwszy zagrali w finałach i już znaleźli się w najlepszej czwórce. Pewnie liczyli na coś więcej i to nawet na grę w finale. Jednak Pogórze po skromnym, ale zasłużonym zwycięstwie 1:0, potwierdziło swoją wyższość i to, że mają młodą, ale ciekawą drużynę. Dla Pogórza gra w niedzielnych meczach to też sukces, zważywszy, że ta drużyna została całkowicie „wskrzeszona”. Po wielkich sukcesach z sezonu 2014/2015 była totalna posucha. Jednak determinacja rodziców pokazała, że można stworzyć fajną ekipę, która prezentuje się wspaniale. Dlatego z tej perspektywy patrzymy na Pogórze, że ten awans z grupy, już jest w kategoriach sukcesu. Chociaż ich starsi koledzy, też już grali w finale, wówczas z tą wielką i galaktyczną Rajczą. Radziechowy pierwszy raz awansowały z grupy i przyjechały na drugi dzień rozgrywek, licząc, że coś fajnego ugrają. Stworzyli bardzo fajne widowisko z Kończycami. Mimo przegranej 0:2, mieli kilka sytuacji, by wynik odmienić. Jednak się nie udało. A Kończycom jak się okazuje pomogło doświadczenie. Ta drużyna już nie pierwszy raz awansowała z grupy, więc mentalną przewagę miała nad debiutującymi w tym elemencie zespołami. No i to można powiedzieć było kluczem do awansu i gry w finale.
Po meczach półfinałowych nastąpiła krótka przerwa dla zawodników by nabrali sił do gry o III miejsce, a na boisku pojawili się zawodnicy drużyn: Gwiazd Bosko Cup i Przyjaciół ks. Marcina. Oto składy obu zespołów:
GWIAZDY (Białe koszulki)
Bramkarz Adam Białoń (Kończyce Małe) już w zeszłym roku grał w meczu i w tym roku również zagra.
Jan Gawlas (Brenna) – można o nim powiedzieć ikona naszego turnieju. To on pamięta pierwszy mecz turnieju Bosko Cup. Zawodnik, który jest na drugim miejscu w ilości rozegranych spotkań w naszych rozgrywkach.
Kacper Gawlas (Skoczów Górny Bór) – jeszcze w zeszłym sezonie czarował na boisku, Piłkarz Roku 2016, dziś zawodnik Ruchu Chorzów.
Mariusz Małysiak (Rychwałd) – to właśnie tak niesamowita „siódemka” z Rychwałdu, zawodnik niezwykle skuteczny i o nieprzeciętnych umiejętnościach.
Krystian Wronka (Hałcnów) – lider zespołu, który był bardzo mocny w czasach swoich występów na Bosko Cup. Do dziś związany z naszym turniejem, komentuje mecze finałowe.
Arek Moczała (Kończyce Małe) – czy można sobie Kończyce wyobrazić bez Arka? Wystarczyło, że raz nie dał rady się zająć zespołem, a było bardzo ciężko. Po prostu Lider.
Jacek Wajdzik (Buczkowice) – to zawodnik który serce zawsze zostawiał na boisku, a swoim zaangażowaniem wszystkim imponował. I liczymy, że tak jest do dzisiaj.
Kacper Foryś (Buczkowice) – Rok temu poprowadził zespół Buczkowic do upragnionego mistrzostwa. Jak zawsze niesamowity na boisku.
Patryk Mydlarz (Rychwałd) – Kapitan wielkiego Rychwałdu, lider, który zawsze rozdzielał piłki i skutecznie asystował.
Damian Jakubiec (Buczkowice) – wielokrotny kapitan zespołu The Blues
Łukasz Pszczółka (Pogórze) – to dzięki niemu Pogórze toczyło zażarte boje z Rajczą. A Łukasz był jednym z tych, którzy nadawali ton grze swojego zespołu.
Mateusz Rucki (Pogórze) – spokój i opanowanie na boisku, zmiana tempa akcji, była wizytówką tego zawodnika, który był czołową postacią wielkiego Pogórza.
Szymon Szostek (Kończyce Małe) – był wielką podporą dla swojego zespołu i szczególnie w defensywie ważną postacią, dziś jego młodszy brat dalej gra na boiskach Bosko Cup.
ZESPÓŁ PRZYJACIÓŁ (niebieskie)
Ks. Marcin Pomper – No chyba nikomu tej postaci nie muszę przedstawiać.
Ks. Bogusław Szwanda Bramkarz – wikariusz z parafii św. Marcina w Jawiszowicach
Ks. Robert Kasprowski – Dyrektor Caritas Diecezji Bielsko – Żywieckiej
Ks. Zygmunt Mizia – wikariusz parafii Chrystusa Króla w Bielsku Białej Leszczynach
Ks. Adrian Mentel – wikariusz parafii św. Franciszka z Asyżu w Bielsku Białej Wapienicy
Pan Adrian Sikora – były zawodnik min. takich klubów jak: Beskid Skoczów, Podbeskidzie Bielsko-Biała, Górnik Zabrze, Dyskobolia Grodzisk Wielkopolski, Real Murcia (czyt. Mursja), APOEL FC, Piast Gliwice, W polskiej Ekstraklasie rozegrał 157 spotkań, strzelając 57 bramek. W reprezentacji Polski rozegrał dwa mecze i strzelił jedną bramkę (przeciwko Malcie).
Pan Marcin Michalik – pochodzi ze Skoczowa, przez 2 lata był trenerem naszej reprezentacji Bosko Cup.
Pan Józef Stopka – Radny Powiatu Żywieckiego – Członek Zarządu Powiatu!
Pan Dariusz Matuszka – z Międzyświecia, były zawodnik Beskidu Skoczów.
Pan Łukasz Matuszka – z Międzyświecia, zawodnik Beskidu Skoczów.
Obie drużyny stworzyły bardzo fajne widowisko grając fajny momentami dość niekonwencjonalny futbol, który mógł ucieszyć kibiców. Mecz zakończył się wynikiem 2:1 dla drużyny Przyjaciół: strzelcami bramek: Adrian Sikora, ks. Adrian Mentel (Przyjaciele) Kacper Gawlas (Gwiazdy). Chociaż zespół z Gwiazd może mówić o szczęściu wielki, no i zasługa w tym wszystkim bramkarza, że tyle piłek obronił, jak również kilka razy piłka zatrzymała się na poprzeczce. Zatem rutyna i doświadczenie Przyjaciół przyniosły efekt.
No i czas na mecz o III miejsce. Mecz który Radziechowy wygrać musiały i uczyniły to, co było właśnie dla nich najważniejsze. Piłkarsko byli zespołem lepszym, pod względem taktycznym i jakościowy, co nie znaczy, że Sułkowice nie zagroziły bramce zawodników, którymi bardzo dobrze kierował przy linii pan Leszczewski. Ale widać, że miał dobrze poukładany zespół do taktyki, a zawodnicy realizowali założenia, co przełożyło się na wynik. Rewelacyjnie grał bramkarz Kacper Kosiec, który sięgnął po nagrodę „Bramkarz Turnieju” i rozgrywający akcje, będący zawsze pod grą, biorący na siebie ciężar rozgrywania akcji, kapitan Jakub Leszczewski wsparci dobrą grą swoich kolegów dowieźli cenne jednobramkowe prowadzenie do końca i wygrali zasłużenie. Jest to ciekawy zespół, który ma młodą kadrę i jeszcze w następnym sezonie go utrzymają. A zatem pierwszy krok zrobili: weszli na podium. Ale oni jeszcze ostatniego słowa nie powiedzieli, bo widać w nich ambicję i chęć gry. A i klimat na piłkę w tamtejszej parafii jest. Dla nich to olbrzymi sukces, bo po raz pierwszy wyszli z grupy i zagrali w drugim dniu. Ale zasłużenie znaleźli się w najlepszej trójce letniej części sezonu.
Sułkowice zaś, po wczorajszym dniu, gdzie zaprezentowali się rewelacyjnie, chyba dziś zabrakło pokory i opanowania emocji. Nerwowość i złość (szkoda, że niepiłkarska) pokonały ich samych, a z takim podejściem i zachowaniem meczu nie wygrasz. No, ale cóż bywa i tak. Dla nich samych te finały są wielką wygraną, bo jako debiutujący znaleźć się w najlepszej czwórce, to już jest wielki sukces.
Finał na ten moment był spotkaniem dwóch zespołów, które prezentowały się na tych finałach najkorzystniej i piłkarsko były zdecydowania najlepsze. To pierwszy przypadek, odkąd formuła rozgrywek przewiduje półfinały i finał, że w finałowym meczu spotkały się oba zespoły ze Śląska Cieszyńskiego. Dotychczas najczęściej przynajmniej jedna drużyna była z Żywiecczyzny. Finał był znakomitym widowiskiem. W pierwszej połowie, Pogórze cofnęło się zbyt głęboko, a Kończyce narzuciły swój styl, nękając bramkarza z parafii Królowej Polski. Dominację udało się udokumentować zdobyciem bramki autorstwa Dominika Tomicy, pięknym strzałem z dystansu. Jeszcze mieli kilka okazji na podwyższenie wyniku, ale się nie udało. Po przerwie Pogórze stanęło nieco wyżej i zaczęli atakować. I to spowodowało, że Kończyce cofnęły się do głębszej defensywy, kilkakrotnie mające problemy pod swoją bramką. Wspaniałe interwencje bramkarza Dawida Wiśniewskiego oraz poprzeczka, potwierdziły, że dopisuje im szczęście. A szczęściu też trzeba pomóc. Pogórze w drugiej połowie wiedziało, że muszą wszystko postawić na jedną kartę. Ale nie udało się zdobyć bramki, choć akcji tak jedna, jak i druga drużyna miała kilka, które mogły zakończyć się golem. Goli więcej nie padło, a magiczne uderzenie Dominika dało Kończycom wreszcie upragnione Mistrzostwo Diecezji Bielsko – Żywieckiej.
Finały jak każde dotychczasowe należy uznać za udane pod wieloma względami. Ale raduje fakt wyrównanego poziomu, gdzie bramki padały, ale wyniki były takie naturalne i wprost z prawdziwych najważniejszych imprez piłkarskich. Sezon jeszcze się nie skończył. Rajcza i Kończyce Małe staną jeszcze naprzeciw siebie w walce o Superpuchar w Jaworzu na orliku. Zatem każda z drużyn ma szanse swoje zdobycze w tym sezonie powiększyć. Jeżeli „galaktyczni” zagrają jak na halowych finałach ze swoją magią i kunsztem to mają wielkie szanse na zmazanie plamy na honorze, za letnie niepowodzenie. Jednak jeżeli zabraknie tej iskry i polotu, może skończyć się podobnie do tego co zaprezentowali w Wapienicy. Kończyce zagrać muszą swoje, gdzie Arek Moczała wsparty tym razem Przemkiem Pilorzem, pewnie nakreśli taktykę. Ale czy im potrzebne jest jakieś nadzwyczajne taktyczne rozwiązanie? Powinni tak jak w finale umieć wykorzystać swoje akcje i narzucić swój styl. A ataki przeciwników umieć przetrzymać. Cóż ten mecz w Jaworzu będzie zapewne emocjonujący.
A przechodzące do historii już IX finały, pokazały, że piłka lubi niespodzianki, lubi zaskakiwać i wzywa do pokory faworytów. Daje nieopisane szczęście tym, którzy wykorzystują swoje szanse i daje tyle radości zawodnikom, kibicom i rodzicom, że nic tylko cieszyć się każdą bramką i każdym małym sukcesem. Dlatego właśnie kochamy piłkę nożną i tyle osób nią się pasjonuje. Dla takich chwil i takich emocji warto przyjeżdżać na turniej i być jego cząstką.