Gra zespołowa przyniosła zwycięstwo – Rajcza w Superpucharze
Ciekawy bez fajerwerków mecz w Jaworzu mogli zobaczyć wszyscy, którzy przybyli na orlik przy gimnazjum. Już pisaliśmy o rozkojarzeniu i braku koncentracji Kończyc Małych. Co Rajcza pokazała w tym spotkaniu? Z oceną „Galaktycznych” również będziemy podpierać się słowami opiekuna zespołu pana Ryszarda Iwanka. Czwarty raz z rzędu przyjechali do Jaworza, to już na wstępie stawiało ich w gronie faworyta, ale w tym sezonie ze zmiennym szczęściem im szło. W tym spotkaniu od pierwszych minut zaprezentowali się bardzo dobrze. Szczególnie widoczna w tym meczu była gra zespołowa, która przekładała się na zdobycze bramkowe. „Nasza rozsądna, zespołowa gra przyniosła zwycięstwo. Obawiałem się czy moi zawodnicy poradzą sobie fizycznie, ponieważ z najstarszego rocznika, który może grać w meczu był tylko jeden zawodnik.” – mówi Ryszard Iwanek. No i warto również zwrócić uwagę na brak Mikołaja Sadzikowskiego. Jednak brak „Sadzika” jest gatunkowo mniejszym osłabieniem dla Rajczy niż brak Pawła Szostka dla Kończyc. Są to nieporównywalne absencje, które akurat w Rajczy nie było tak odczuwalne jak w Kończycach. Jednak dla atrakcyjności spotkania obu zawodników dobrze by było zobaczyć w tym spotkaniu. Spotkaniu, które miało dwie odsłony jeżeli chodzi o to, co zaprezentowały oba zespoły. W pierwszej połowie Rajcza zagrała rewelacyjnie i bardzo skutecznie. Sam nawet Iwanek zaznaczył w swojej ocenie „Widziałem kolektyw, współpracę, wolę zwycięstwa. Cieszę się z mądrej odpowiedzialnej gry, szanowania piłki. Trzeba wiedzieć, że drużyna jest w przebudowie. Większy ciężar gry biorą na siebie młodsi zawodnicy. Był taki moment w drugiej połowie meczu, w którym wydawało się, że oddaliśmy inicjatywę, po kilku groźnych akcjach drużyny z Kończyc straciliśmy bramkę, ale nie straciliśmy głowy. Powodem tej sytuacji było zdenerwowanie moich zawodników niewykorzystanymi przez siebie sytuacjami bramkowymi, których było dużo, lecz w drugiej połowie nie zdobyliśmy gola.” I właśnie ta gra młodych zawodników rzuca się w oczy. Napastnicy: Jakub Ficoń i Michał Gotkowski który strzelił trzecią bramkę dla swojego zespołu pokazali, że mają wielki potencjał, a zespół będzie miał z nich pożytek. Ale nie można zapomnieć również o bramkarzu: Sebastianie Motyce, który w tym spotkaniu nie miał wiele okazji, by dotknąć piłki, a wiemy, jak trudno wtedy bramkarzowi o koncentracje, a jednak był czujny i kilka razy wykazał się odpowiednią czujnością, poza tą stratą. Ale tu bym nie przesadzał z nadmierną krytyką, bo był tam, gdzie należy być, aby należycie zareagować. Daniel jak przystało na kapitana, zagrał w tym meczu nie pod siebie, ale całkowicie dla dobra zespołu. Właśnie Rajcza szczególnie w pierwszej połowie zagrała jak kolektyw i monolit, co przełożyło się na trzy bramki. Ale w drugiej odsłonie, jakby mniej skoncentrowani, pozwalając sobie nawet na więcej chaosu i rozkojarzenia, co wykorzystały Kończyce. Ale udało się opanować emocje i dotrwać do końca spotkania odnosząc kolejne zwycięstwo i zdobywając po raz czwarty Superpuchar. „Cieszymy się bardzo ze zdobycia pięknego pucharu i cennego tytułu. Smak jest bardzo przyjemny za każdym razem, wiemy jednak, że będzie coraz trudniej.” Zawsze kiedy trzeba przebudować zespół, nie jest łatwo i wiedzą to wszystkie zespoły. Ale widać od lat, że w parafii św. Wawrzyńca radzą sobie z tym elementem doskonale. Wystarczy popatrzyć na wyniki i statystyki. A te mówią nadal jedno, że galaktyczni, są wciąż galaktyczni. „Bardzo miło było znów spotkać się z Rodziną Bosko cup z organizatorami, Ks. Marcinem, osobami, które pomagają, zawodnikami, opiekunami. Dziękujemy.” – kończy Pan Iwanek.