Będziemy do tego dążyć – Wywiad z Przemysławem Góreckim (Pogórze)
Przemek wielkie gratulacje za wszystkie nagrody jakie zdobyłeś. Która nagroda cieszy Cię najbardziej?
Dziękuję za gratulacje i wszystkie nagrody. Myślę, że każda nagroda jest dla mnie tak samo ważna. Szczególnie cieszy mnie drugie miejsce drużyny na które zapracowaliśmy ciężką i długą pracą. W tym miejscu jako kapitan chciałem podziękować wszystkim chłopakom , dzięki którym te wszystkie moje nagrody zdobyłem , no i najważniejszej osobie jaką jest nasz trener Tomasz Dybczyński. To On przygotował nas do tego turnieju i wierzył w nas do końca. Dziękujemy Trenerze!
Wyjątkowe jest zostać „Królem Strzelców” na finałach. Zdobyć taki zaszczyt na eliminacjach jest fajne. Ale na finałach, to się mocno zapisuje w annałach historii całego turnieju.
Cieszę się że zapisałem się na kartach Turnieju Bosko Cup i to w jubileuszowym 10 sezonie rozgrywek. Pierwszy raz mogłem zdobywać bramki, gdyż na poprzednich trzech turniejach byłem bramkarzem. Fajnie być ,,Królem Strzelców‘’. I tu znowu podkreślę zasługę kolegów z drużyny.
No i 11 bramek w 4 meczach, to średnia rewelacyjna, prawie 3 bramki na mecz.
Szkoda , że nie udało się tej średniej poprawić w finale, ale to jest sport .Gdyby nie kontuzja Maksa może udałoby się coś wypracować i strzelić. Zejście kolegi podcięło nam skrzydła i zdecydowało o dalszej grze.
No, ale Przemek bądźmy szczerzy, Pogórze funkcjonuje dzięki Tobie.
Gra cała drużyna a nie jeden zawodnik. Całym mózgiem zespołu jest oczywiście trener i taktyka, która prowadzi do naszych sukcesów. Gramy razem i wygrywamy razem, ale czasem też przegrywamy. Jak mówi trener; z każdej przegranej trzeba wyciągać wnioski.
W zeszłym sezonie tak nie było, ale w tym sezonie gra waszego zespołu jest podporządkowana Tobie.
Taka kolej rzeczy. Odszedł nasz kapitan Jakub Rucki i ja przejąłem opaskę kapitana. Spowodowało to że muszę czasem brać ciężar gry na siebie i pomagać kolegom. Często tak jest że mi ufają i podają piłki, z których udaje się coś strzelić.
Dobrze, doceniasz rolę kolegów, to prawda, że w piłce nożnej sam meczu nie wygrasz, bo to gra zespołowa. Ale gdybyśmy z Pogórza wyciągnęli Przemka Góreckiego, to zespół traci ok. 75% swojej wartości.
Każdy jest ważny i brak każdego osłabia drużynę. Przykładem była kontuzja Maksa i wartość drużyny spadła. Gdyby mnie zabrakło oczywiście wartość Pogórza byłaby niższa, ale nie o 75% a o 20 % tak jak wartość każdego ogniwa.
No, ale widać to było w finale. Gdzie zniknąłeś w finałowym spotkaniu? Jakbyś nie był sobą w tym spotkaniu.
Trener ustala taktykę na każdy mecz. Czasem nie udaje się realizować uwag trenera i dopada nas jakaś niemoc, tak jak w pierwszej połowie meczu z Wapienicą , czy chwilami w meczu finałowym. Muszę przyznać że byłem już trochę zmęczony i zabrakło mocy w nogach. Kontuzja Maksa spowodowała, że nie dostawałem szybkich piłek i zabrakło elementu zaskoczenia przeciwnika. Rajcza była bardziej zdeterminowana w tym finale .Czegoś nam brakło. W tym meczu przeciwnik był po prostu lepszy i tyle.
Pierwszy dzień w sobotę, zagrałeś kapitalnie, zdobyte 7 bramek w meczach grupowych robiło wrażenie. Widać byłeś w niesamowitej formie.
Starałem się grać jak zwykle. Muszę powiedzieć, że cały zespół zagrał na miarę oczekiwań trenera i wypełniał ustalenia przedmeczowe. To przyniosło efekt tylu bramek .W tym dniu piłka mnie słuchała i czułem się dobrze.
W półfinale znów Przemek w formie i ustrzelone 4 bramki. Z Kończycami Małymi zagrałeś super, jak i cały zespół.
Na ten mecz szczególnie czekaliśmy .Pamiętamy finał letni przegrany 0-1. Mimo przewagi w drugiej połowie nie udało się wtedy wyrównać . Chcieliśmy się zrewanżować za przegraną i to nam się udało. Tym bardziej cieszą bramki właśnie w tym meczu.
No i finał, zapowiadający się na kapitalne widowisko. Tyle, że coś z formą się stało. Przemek zagrał słabiej niż w poprzednich meczach, od razu zespół również zagrał poniżej swoich oczekiwań.
Cały zespół zagrał słabiej. My lubimy zagrać z kontry, a Rajcza nam tego nie umożliwiła .Przeczytali naszą grę i byli lepsi. Jeszcze raz powtórzę ; gdyby nie kontuzja Maksa walczylibyśmy o wygraną. Mieliśmy zaatakować, gdy Maksa zabrakło. To podcięło nam skrzydła .Po utracie dwóch bramek ja też się zniechęciłem .Tak czasem bywa.
Rajcza was zdeprymowała? Była w was bojaźń i lęk w tym spotkaniu.
Nic z tych rzeczy. To nas się bali i my wierzyliśmy w zwycięstwo. Gdybyśmy pierwsi zdobyli bramkę, to jestem pewny że walczylibyśmy o zwycięstwo. Bramka dodaje sil . My niestety straciliśmy pierwsi gola i to było powodem utraty wiary w końcowy sukces
Uważasz, że „Galaktyczni” są naprawdę dla was nieosiągalni? Czego zabrakło w tym meczu w waszym wykonaniu?
Każda drużyna na tych finałach była osiągalna dla nas. Rajcza też była w naszym zasięgu, ale czegoś zabrakło. Może świeżości, może koncentracji. Nie wiem do końca czego . W tym meczu byli lepsi i tyle. Gdybyśmy grali dzisiaj , wynik mógł być na naszą korzyść. Nie jesteśmy gorsi od nich sportowo .Tak myślę.
Jak oceniasz wasze osiągnięcia na tych finałach jako zespół?
Cieszę się z tego drugiego miejsca. Już sam awans do niedzielnych finałów był naszym sukcesem, tym bardziej że graliśmy bez dwóch podstawowych zawodników. Zabrakło Bartosza i Pawła. W lecie mam nadzieję, że już będą i pomogą drużynie. Szkoda, że tym razem się nie udało wygrać, ale jest motywacja aby znowu powalczyć o to upragnione pierwsze miejsce. Będziemy do tego dążyć.
Ty sam możesz uznać te X finały, za najlepsze w swojej karierze na boiskach Bosko Cup?
Tak, to były najlepsze finały w mojej karierze na arenach Bosko Cup i pierwsze indywidualne nagrody i od razu wszystkie. O czym można jeszcze marzyć? Jedynie o pierwszym miejscu drużyny. Chciałbym tego doczekać.
Jako zawodnik uczestniczysz pewnie w wielu turniejach. Można Bosko Cup zestawiać z innymi turniejami?
Tego turnieju nie da się porównać z tradycyjnymi turniejami. Na Bosko Cup jest mega atmosfera. Tam czujemy się jak jedna wielka rodzina , mimo rywalizacji. Cała otoczka jest magiczna. Tej magii nie ma na innych turniejach. Wywiady, filmiki z finałów, fajne nagrody i życzliwość organizatorów ,to wszystko sprawia że czeka się na kolejne edycje Turnieju. Już czekam na letnie rozgrywki. Chciałem jeszcze dodać że jest to turniej ministrantów .Fajne jest to że razem możemy się modlić .To niepowtarzalne i przybliżające nas do siebie.
Co czuje zawodnik w czasie finałów, kiedy rozpoczyna się mecz od hymnu Bosko Cup, stojąc na środku boiska? Tego na pewno nie ma w innych rozgrywkach.
Nigdzie nie grają nam hymnu. Czujemy się bardzo dowartościowani. Ten hymn podnosi rangę Turnieju. Są znacznie większe emocje .
Jak oceniasz w ogóle ten turniej. Co możesz powiedzieć o samym Bosko Cup? Co wymieniłbyś, co według Ciebie sprawia, że chcesz tu przyjeżdżać?
Tak jak już mówiłem cała ta otoczka i magia Bosko Cup. Ta niepowtarzalna atmosfera .Spotykamy się razem z innymi ministrantami tak jak przy ołtarzu w Kościele .Starsi i młodsi. Jedna wielka rodzina Bosko Cup. Trenerzy, organizatorzy, rodzice, kapłani ,zawodnicy i sędziowie .Piękne jest to że do końca jesteśmy razem.
A zachęcałbyś innych ministrantów do przyjazdu na Bosko Cup?
Oczywiście, że tak. Niech wszyscy przyjadą. Czym więcej nas będzie, tym większa będzie rywalizacja i radość. Jak raz przyjadą, to już zawsze będą chcieli grać w Bosko Cup. Tak było ze mną.
Gratuluję II miejsca dla Pogórza i tych wszystkich nagród indywidualnych.
Bardzo dziękuję w imieniu swoim, kolegów z drużyny i całej wspólnoty z Pogórza