Artykuł Eliminacje Okręgu Żywieckiego – Ministrant – Będzie podwójna korona?
Miały być tradycyjnie trzy zespoły w kategorii Ministrant, jednak finalnie pojawiają się cztery drużyny, co powoduje, że i meczów do rozegrania było więcej. Na dzień dobry Żabnica z Rybarzowicami, można by rzec starcie potęgi, giganta z totalnie filigranowym zespołem. Bo podopieczni Wacława Jurasza przez całe eliminacje po zespołach z którymi się mierzyli, przejechali jak walec. To było z jednej strony mega przyjemne patrząc na grę tego zespołu pod każdym względem: taktycznym, sportowym, piłkarskim, zespołowym, … i właściwie tych przymiotników można by jeszcze mnożyć. Oni nie mają słabych punktów. To jest niesamowita drużyna, wspaniałe zaplecze dla zespołu Lektora Młodszego, który może na lata zdominować Bosko Cup, jak to miało miejsce w przypadku „Galaktycznej” Rajczy. Czy tak będzie? Czas pokaże. Ale Hubert Pielichowski pokazał nam, że ten sezon w tej kategorii może należeć do niego, a wtóruje mu Filip Gliszczyński. Cały zespół nie stracił ani jednej bramki w tych eliminacja. Przypadek? Nie sądzę! Solidność i gra na całej długości i szerokości boiska, ale pod ich warunkami, które oni narzucają. Grasz tak jak przeciwnik pozwala – mówi jedna maksyma piłkarska. Tylko, że Żabnica nie pozwala, ona nie pozwala rozwinąć skrzydeł zespołom z którym się aktualnie mierzy. Więc oglądając ich w akcji, trochę w sercu smutek, że inni są wręcz „zdemolowani” pod względem piłkarskim. Tylko czy ministranci z parafii MB Częstochowskiej mają odpuszczać? Pod żadnym względem. Nie można zmuszać kogokolwiek do odpuszczania i uczenia niechlubnej postawy, że mieliby nie pokazywać swoich umiejętności. Bo mając taki talent jak oni, należy go wykorzystywać i radować nim nas kibiców. Dlatego zdominowali doszczętnie te fazę rozgrywek. Podobnej lekcji futbolu udzielili Szczyrkowi, który trochę próbował przeciwstawić się, ale i tak trzy gole dostali. Zaś na koniec Straconka z siedmiobramkowym bagażem schodziła z parkietu. Tym samym została walka o drugie miejsce, które zajęli ministranci ze Szczyrku, przyjeżdżający na ten turniej z nastawieniem, jak mówili sami zawodnicy: „byśmy chociaż jedną bramkę strzelili”, a zdobyli ich siedem, które zapewniły im ku zdziwieniu i uciesze ich samych awans. Rybarzowice i Straconka grali o honor i dobrą zabawę. Szczególnie ten wymiar zabawy był cechą, która emanowała z zespołu Rybarzowic. Jej głównym propagatorem był Patryk Dobija, chyba najmniejszy wzrostem zawodnik na tych finałach, ale o olbrzymim sercu do gry i pełnym uśmiechu z faktu: jestem tu, by się dobrze bawić. Od zawodnika z numerem 1 na koszulce w zespole z parafii MB Pocieszenia powinni uczyć się wszyscy: ministranci i lektorzy. Czemu Ronaldinho był tak genialnym piłkarzem? Bo on się cieszył grą w piłkę. Wciąż uśmiechnięty, zadowolony z faktu, że może być na boisku. Podobnie i Patryk, z uśmiechem i radością wychodził na boisko, by tam się bawić. Może i umiejętności czysto piłkarskie nie są jeszcze gigantyczne, by mierzyć się z Hubertem Pielichowskim, który umiejętnościami jak najbardziej Ronaldinho może być nazwany. Ale za osobowość, za jego niesamowitą radość i zabawę należą się Patrykowi słowa uznania. W każdym okręgu mecze ministrantów są niesamowite i pełne emocji i oby jak najwięcej z tego czerpali radości i umiejętności zabawy. Zaś Żabnica zagrała podobnie jak ich starsi koledzy, dając argumenty za tym, że może w tym sezonie być podwójna korona! Kto wie? O wszystkim przekonamy się na finałach.