Artykuł Eliminacje Okręgu Kęckiego – 12.11.2022 – Lektor Młodszy – Rutyna może zgubić!
Okręg kęcki, faktycznie rozgrywał swoje mecze w Kętach, które z wielką radością przyjęły Bosko Cup u siebie, co potwierdził nawet Burmistrz miasta p. Krzysztof Klęczar, który odwiedził nas na hali sportowej i w kilku słowach zwrócił się do zawodników i kibiców. Wiele dopingujących osób pojawiło się w tym dniu na trybunach hali OSiR w Kętach. Mogliśmy zatem rozpocząć naszą rywalizację, w duchu św. Jana Bosko. Najpierw modlitwa i Jego słowa, potem ks. Marcin przypomniał wszystkim kilka zasad na starcie. Następnie już wszyscy przystąpili do boju i to faktycznie był bój o awans, o zdobycze bramkowe i zwiększenie szans na to, by móc pojechać na finały i znów stanąć w hymnie na boisku. Ten element również przywołał ks. Marcin na samym początku. O awansie marzył każdy, a zdecydowanym faworytem był oczywiście zespół z Rzyk. Naszpikowana „gwiazdami” drużyna spod Leskowca, była tak bardzo pewna swego, że nawet zapomniała dobrze zapoznać się z regulaminem. To jest idealny przykład rutyny, która może zgubić każdego. Najpierw w meczu z Targanicami wciąż się gubili, oni sami jak i przeciwnicy z wybijaniem autu…wciąż zapominali o zasadzie boiskowej. Bez euforii pokonali Targanice 2:0 i nastąpiła konsternacja: Rzyki zagrały cały mecz, a co ważne w pierwszej połowie zabrakło „młodszego” zawodnika, co zmusiło organizatorów do przyznania Targanicom walkowera. Radość podopiecznych ks. Sebastiana Otworowskiego i złość zawodników ks. Marcina Samka, bo już na wstępie, na własne życzenie, skomplikowali sobie życie. Po Rzykach spodziewaliśmy się fajerwerków, tylko tak naprawdę odpalili je dopiero w trzecim meczu. Zaś pięknie pokazała się nam Włosienica, która zaprezentowała bardzo fajny poziom. Gra zespołu jest szczególnie oparta na Szymonie Nowaku i Macieju Stachurze, którzy widać szukają się na boisku, a również bardzo dobrze się rozumieją, co sprawia, że ten zespół jeszcze nie zamknął sobie drogi do awansu. To, że wygrał z Jawiszowicami, to chyba nie dziwi, bo ofensywnie, ale również fizycznie ten zespół prezentuje się bardzo dobrze. Jawiszowice przyjechały na turniej pierwszy raz, więc przysłowiowe frycowe trzeba zapłacić. To młody zespół, który ma jeszcze wiele pracy przed sobą, by wejść w rytm turniejowy. Włosienica jeszcze raz mocno odpaliła z Targanicami, pokonując ich 4:0 dała wszystkim czytelny sygnał, że nastawiają się na awans i idą po swoje! Znów Stachura i Nowak dali o sobie znać i kilkukrotnie nękali targanicką bramkę. Pewnie i mogli zdobyć więcej bramek, ale dzielnie bronił Grzegorz Bizoń, co pozwoliło zmniejszyć rozmiar porażki. Co się dzieje z Rzykami? Z Jawiszowicami wygrywają jedynie 2:0 i każdą połowę naznaczyli golem; to było minimum gry i 3 punkty. Tylko jak na faworyta przystało, to taką grą nas nie porywają, zaś Jawiszowice zostawiły po sobie bardzo piękny obraz walki i determinacji, za co należą się wielkie brawa. Te same Jawiszowice pięknie zaprezentowały się w starciu z Targanicami, które potrafiły tylko raz znaleźć drogę do siatki. To było skromne zwycięstwo jak na zespół mający aspirację sięgającą awansu. Tym samym Jawiszowice zajęły 4 miejsce w grupie, a pozostałe miejsca były do rozstrzygnięcia poprzez „małą tabelkę”. Wszystko przez to, że Rzyki dopiero w momencie, kiedy miały nóż na gardle, zaczęły grać na poziomie, którego wcześniej u nikogo nie widzieliśmy. To były te Rzyki z poprzedniego sezonu, z rywalizacji z Pogórzem. Antek dość szybko zdobył bramkę po indywidualnej akcji, a później rozpoczął się szturm na bramkę strzeżoną przez Stanisława Kwadransa. Zespół Włosienicy bardziej zszedł do głębszej defensywy, licząc na przetrzymanie ataków Rzyków, jednocześnie upatrując szanse w kontrze. Tak udało się przetrwać pierwszą połowę. W drugiej odsłonie, kiedy wszedł ofensywny zawodnik Nikodem Cibor za Oliwiera Noszkę (młodszy zawodnik), gra zmieniła oblicze, a szczególnie jego bramki niecodziennej urody, dały wysokie zwycięstwo. Szczególnie ta bramka z daleka w samo okienko, gdzie Kwadrans nie miał szans na obronę, była ozdobą tego spotkania. To nadal liderzy zespołu Cibor i Beer, są odpowiedzialni za zdobywanie bramek, zaś wsparci Kołodziejczykiem i Socałą tworzą kolektyw. Tylko pytanie: czemu my na Rzyki musimy tak długo czekać? Czy dopiero, kiedy widmo braku awansu zagląda im do oczu, zagrają na swoim poziomie? Co by nie mówić zagrali ten mecz koncertowo, tak jak chcemy ich oglądać na turnieju. Włosienica jakby lekko stremowana, jakby jeszcze nie miała pewności siebie. Chociaż kilka razy zmusiła bramkarza Rzyków do interwencji, ale za każdym razem udało się zażegnać niebezpieczeństwo w polu karnym i zagrać na zero z tyłu. Dla Włosienicy były to pierwsze kroki na Bosko Cup, więc chyba każdy by uznał taki debiut za sukces; zważywszy, że ten zespół wciąż jest w grze i jeszcze drzwi do finałów są uchylone. Tylko od nich zależy, czy otworzą je sobie na oścież poprzez baraże.
Grupa B była trzyzespołowa, zatem mniej meczów nas czekało w tym zestawieniu. Najpierw Inwałd wracający po przerwie mierzył się Jawiszowicami osiedlem. To była konfrontacja nie tylko z samymi zawodnikami, ale też z ich kibicami. Ten doping jest oszałamiający! Przeciwników deprymuje, zaś zawodników „żółto – czerwonych” niesie na skrzydłach do zwycięstwa. Tak też było na kęckiej hali. Gdyby porównać zespół z poprzedniego sezonu, a teraz, to dwie różne drużyny! Dziś to zespół kompletny, mający niesamowity potencjał, dojrzałość Krzysztofa Raczka, Piotra Krzywolaka czy Szymona Kubiczka, wzmocniona młodością Jakuba Gizy czy Łukasza Krzywolaka, pozwala patrzeć na ten zespół z nadzieją na nową jakość. Czy to będzie ich sezon? Kto wie!? Ale pokazali na eliminacjach konkret i polot, który może się podobać. Szczególnie cieszy, że Jakub Giza – „Odkrycie Roku 2022” wchodzi w grupę lektorów bez tremy, dając swój wkład w zwycięstwa zespołu, a starsi koledzy pozwalają mu pograć na boisku, dzieląc się odpowiedzialnością za wyniki swojej drużyny. Samemu Inwałdowi nie można odmówić woli walki, zważywszy, że ks. Tobiasz Zoń ma zespół młody, z perspektywami, a z każdym sezonem, oni będą dojrzewać, skład nie zmieni się, więc to kadra przyszłościowa. Jawiszowice z determinacją walczyły z Grojcem, który fizycznie wyglądał zdecydowanie groźniej niż podopieczni ks. Michała Styły. Zażarta walka była w każdym sektorze boiska, czego efektem są dwie żółte kartki, po jednej dla każdego zespołu. Nieustępliwość doprowadziła do tylko jednej bramki, ale na wagę trzech punktów autorstwa Bartosza Brończyka; na którą pracował cały zespół. Grojec też szukał swoich szans, jednak drużyna z osiedla wykazała się niesamowitą determinacją, do tego stopnia, że kiedy zawodnik upadł na boisko, szybko się podnosił, by kontynuować grę i wykorzystać szansę na zdobycie gola. To się nazywa determinacja i wola walki; cechy którymi wygrywasz mecz, zyskujesz szacunek tak kibiców jak i przeciwnej drużyny. Grojec jeszcze ma szanse powalczyć o prawo gry na finałach, zatem z tym zespołem jeszcze spotkamy się w barażach. Czy to wykorzystają? Zobaczymy.
Jedno jest pewne! Zaczęliśmy pięknie XV sezon, były emocje, kontrowersje, piękne bramki i niesamowita determinacja. Za tydzień okręg żywiecki i Węgierska Górka, gdzie liczymy na podobne emocje i piękną sportową rywalizację.