Artykuł Baraże – 10.12.2022 – Mają pecha!
Baraże które przyszło nam rozegrać w sobotę 10 grudnia, były dodatkowym turniejem dla zespołów, które w swoich okręgach eliminacyjnych zajęły drugie miejsca. W kategorii Lektor Młodszy: Grojec, Włosienica, Cięcina, Pietrzykowice, Strumień, Górki Wielkie oraz bielskie parafie z Hałcnowa i Obszarów. Zaś w kategorii Ministranta: Jawiszowice osiedle, Żabnica, Cięcina, Istebna, Hałcnów. Najpierw tradycyjnie rywalizację rozpoczęli Lektorzy Młodsi, gdzie w przedmeczowych prognozach faworytami zdecydowanymi byli: Hałcnów, jak również Obszary. To na tą dwójkę większość stawiała, że bez większych problemów powinni awansować na finały. Oczywiście zakładając, że los nie skojarzy ich w jednej grupie. Los był łaskawy i sprawił, że nie trafili na siebie, a grupy prezentowały się tak: Hałcnów, Cięcina, Pietrzykowice i Grojec w grupie A. Natomiast w grupie B zagrały: Górki Wielkie, Obszary, Strumień i Włosienica. Zdecydowanie piłkarsko trudniejszą była grupa A, chociaż emocje i walka o awans były do ostatniego meczu w każdej z nich. Ktoś patrząc na same wyniki powiedzieć by mógł, że Cięcina była najsłabszym zespołem. Jednak to byłoby bardzo, ale to bardzo krzywdzące dla tej drużyny, a taka teza potwierdzałaby, że nie znasz się na futbolu. Cięcina, jest bardzo ambitnym i niesamowitym zespołem, któremu zabrakło … warunków fizycznych. Tak, to właśnie zespół o niesamowitych walorach technicznych duetu Tyrlik – Skolarz. Tylko to jeszcze filigranowi zawodnicy, którzy z nieco roślejszymi od siebie zawodnikami, przegrywają pojedynki. Chociaż zajmują ostatnie miejsce w tabeli, to zdecydowali o jej końcowym układzie. Wszystko przez remis Hałcnowa z Pietrzykowicami, gdzie ich pojedynek okrzyknięto najlepszym meczem baraży. To była wspaniała walka i determinacja, aby uzyskać bramkę i mecz o poziomie, jaki chcielibyśmy oglądać na samych finałach. Po pierwszej połowie i trafieniu Bartłomieja Dudzika, Hałcnów prowadził 1:0 i po tym jak prezentował się na boisku bliższy był podwyższenia rezultatu, za sprawą Mateusza Pochopienia czy wspomnianego wcześniej strzelca bramki Dudzika, który robił dużo wiatru w przedniej formacji, niż utraty bramki. Nękali oni obrońców Pietrzykowic, którzy skutecznie powstrzymywali ataki Hałcnowa, byli bardziej konkretni w swoich poczynaniach i szukali sposobności do tego, by postawić kropkę nad „i”. Jednak z każdą sekundą meczu, również Pietrzykowice zaczęły tworzyć klarowne sytuacje, które napędzały podopiecznych ks. Krzysztofa Pawełczyka, coraz śmielej próbując zaatakować bramkę hałcnowian. Aż w końcu w ostatnich sekundach meczu w zamieszaniu i nieustępliwości Bartosza Pindla pada wyrównująca bramka dla Pietrzykowic, okazując się być przełomową i tak istotnym golem w końcowym rozrachunku. Również ważna okazała się rywalizacja z Cięciną, która uległa 4:0 Pietrzykowicom, ale z Hałcnowem zagrała kapitalne spotkanie. Zatem tak zdeterminowanej Cięciny dawno nie widzieliśmy, kiedy natchnięta przez ks. Bogusława Szwandę, odgryzała się podopiecznym ks. Tomasza Chamery. Hałcnów potrzebował minimum 4 bramek, które okazały się być za wysokim wymaganiem i nie udało się zrealizować marzenia zagrania na finałach, mając przy tym wszystkim piłkarsko zespół na Top 4. Ale może i na papierze byli zespołem niesamowitym, kompletnym, ale chyba zabrakło mentalu, umiejętności utrzymania się przy piłce bez głupiej straty, a przede wszystkim skuteczności w wykorzystywaniu tylu dogodnych sytuacji. To się nazywa mieć pecha! Można by powiedzieć przy zespole z Hałcnowa, który najpierw traci bramkę na remis z Jaworzem w eliminacjach. W barażach na remis traci bramkę z Pietrzykowicami, by koniec końców nie strzelić wymaganych czterech bramek, a jedynie trzy. Co zatem powiedzieć? Jedna bramka zdecydowała: najpierw o porażce, a później o braku awansu. Wcześniej -1 punkt kary w eliminacjach. To wszystko mówi nam konkretnie: jedynka to najgorsza ocena. A tu jedna, okazała się jedynką o kosmicznych rozmiarach, które zamyka i rujnuje marzenia. Grojec, chociaż po eliminacjach miał rozpalone marzenia, bo i zaprezentował się naprawdę dobrze w okręgu kęckich; tu przyszło mu zderzyć się z zespołami już o niesamowitych umiejętnościach, które niejako zgasiły światło w Grojcu. Można by rzec, Pietrzykowice i Hałcnów między sobą rozstrzygnęły prawo awansu, z którego cieszą się ci pierwsi, zaś również tą radość podziela zespół z Obszarów. Tylko o ten awans bili się do końca! Przez moment nawet przegrywali bezpośrednie stracie z Włosienicą na rzecz której mogli oddać drogę awansu. Bo z Górkami Wielkimi i Strumieniem zdecydowanie i przekonująco zwyciężają, zaś ten remis nie był zwykłym podziałem punktów, ale remisem który dla Obszarów okazał się zwycięskim i potwierdzającym: jedziemy na finały, tak długo na to czekaliśmy.
Taki sam cel wyznaczyła sobie drużyna Hałcnowa w kategorii Ministrant – awans na finały. Ale to marzenie muszą póki co odłożyć na później. Tylko kiedy stajesz naprzeciw Istebnej i Jawiszowicom trudno liczyć na sukces w obliczu meczu z tak grającym przeciwnikiem. Istebnej awans to można by rzec formalność. Używając zestawienia zawodowego: przyszli panowie do biura, szychtę zaliczyli i dzień uznali za zakończony. Tak to wyglądało. Ale ten zespół nie ma słabych punktów. Podobnie jak Jawiszowice, obie ekipy mają ambitny ciąg na bramkę, jak na tak małych zawodników grają dojrzale, a przy tym widowiskowo. Różnica między nimi jest taka, że Jawiszowice to bardziej kolektyw, zaś Istebna to indywidualności, które tworzą kolektyw. Nad Istebną trzeba się rozpływać, bo to jest koncert, poezja, finezja, totalny futbol, gdzie boiskowe cwaniactwo łączone jest z przemyślaną grą kombinacyjną. Indywidualizm, szybko zmieniany w grę szybkich podań i dograń, strzałów zaskakujących przeciwnika oraz wykorzystywanie togo co zespół ma najcenniejszego. Czy to zespół na mistrza? Zobaczymy co pokażą na finałach. Ale Krystian Hanzel, Daniel Rucki, Tomasz Fiedor i spółka mają coś, za co wszyscy ten zespół pokochali, bo nimi po prostu można się zachwycać. Słowa zachwytu również kierowane są pod adresem Jawiszowic, które z Istebną zagrały na remis i zdecydowanie obie ekipy odstawały od pozostały drużyn, z których najlepiej poradziła sobie jeszcze Cięcina, tym samym uzupełniając trio, które po barażach awansowało na finały. Żabnica i Hałcnów, musiały uznać zdecydowaną wyższości, ale przełknięcie goryczy porażki nie było łatwe, bo nawet łzy pojawiły się w oczach tamtejszych zawodników.
Tym samym baraże poziomem przygotowały nas do tego co będzie na finałach, to był ich przedsmak i zapowiedź, że czeka nas piłkarska uczta, bo przystawka okazała się być apetyczna i smakowita, a apetyt rośnie w miarę jedzenia. No, a wszyscy mamy wielki apetyt na wspaniałe granie na XV halowych finałach Bosko Cup!