Artykuł eliminacje letnie okręgu kęckiego – 13.05.2023 – Lektor Młodszy – Emocje piłkarskie mocniejsze od ponurości!
Sprzyjająca pogoda zapowiadała piękne emocje. Czy były takie? One były dosłownie jak pogoda, choć chmury chciały przyćmić słońce, to jednak blask piłkarskich emocji był mocniejszy, niż ponurość kłębiasta. Na pierwszy ogień mamy hit dzisiejszego dnia: mecz Rzyki – Jawiszowice, które od dwóch sezonów w bezpośredniej konfrontacji serwują nam najwyższej jakości ucztę dwóch dań (czyt: dwóch połów). Jawiszowice były osłabione brakiem kilku zawodników, którzy nie mogli odpuścić meczów klubowych, ale Rzyki również rozpoczęły zmagania bez Antoniego Beera. W pierwszej połowie, od mocnego uderzenia zaczynają podopieczni pana Bartłomieja Beera i za sprawą Nikodema Cibora wychodzą na prowadzenie. Złość piłkarska odezwała się w zawodnikach mistrza halowego, którzy szukali sposobności, jak doprowadzić do remisu, a później szukać okazji na kolejne bramki. Rzyki skutecznie broniły, szukając sposobności, jak wykorzystać ofensywne starania przeciwników, którzy przez to, zostawiali sporo miejsca w defensywie. Oj gdyby Nikodem miał w tym meczu lepiej ustawiony celownik, to mogliby w pierwszej połowie już prowadzić minimum dwoma bramkami. Rzyki w tym meczu zagrały niczym Real Madryt – umiały skutecznie „cierpieć”, ale niczym przyczajony drapieżnik, kiedy przechwycił futbolówkę w defensywie, bardzo szybko i skutecznie, zagrażały Jawiszowicom pod ich bramką. Czy w końcu Rzyki, zwyciężą podopiecznych ks. Michała Styły? W tym meczu to będzie bardziej realne. W drugiej połowie, nic się nie zmieniło: zawodnicy z parafii MB Bolesnej, w trudach szukali skutecznej metody pokonania Dawida Sochy, ale on niczym Thibaut Courtois, ratował swój zespół, aż w końcu Szymon Kubiczek znalazł sposób by pokonać Dawida. Oszałamiająca radość licznej grupy kibiców z Jawiszowic osiedla. Eksplozja radości, bo oni wiedzieli, że to będzie najtrudniejszy rywal w walce o awans. No i też tak było. Nadal walka i nieustępliwość, a przy tym niewykorzystane sytuacje, powodują podział punktów i szukanie kolejnych w następnych spotkaniach. Problem ze skutecznością był widoczny również w meczu z Grojcem, co doprowadziło do nerwówki, aż do ostatniej sekundy turnieju eliminacyjnego. Wprawdzie Grojec grał piłką, nawet zyskiwał teren, ale jakby w polu karnym paraliżowało zawodników i nie potrafili zagrozić bramce. W tych eliminacjach Rzyki, nawet bez Antka radziły sobie bardzo dobrze. Absencja lidera zespołu, uaktywniła innych zawodników: Mirosław Socała, Szymon Kołodziejczyk czy Nikodem Cibor – przyzwyczaili nas już do wysokiego poziomu, ale Piotr Młocek – ten zawodnik to żywe srebro na boisku, które zaczyna nam świecić coraz bardziej złotym blaskiem. Ktoś zapyta: to czemu do końca walczyli o drugie miejsce, skoro zawodnicy grali tak rewelacyjnie? Ano dlatego, że nie wykorzystywali nawet dwustu procentowych sytuacji. Przecież tak się często zdarza w futbolu, że jak nie idzie, to nie idzie. Jednak trzeba walczyć, walczyć nieustannie walczyć do końca. Podobnie jak Targanice, które zagrały najlepszy turniej, odkąd występują w naszych rozgrywkach. Piłkarsko mógł ktoś ocenić, że Grojec był zdecydowanie lepszy; utrzymywał się przy piłce, zagrażał, napierał na bramkę Targanic, a jednak podopieczni ks. Pawła Wawaka przegrywali po bramce Wojciecha Wojewodzica w pierwszej połowie. Sensacja – myślę, że tak, ale piękna sensacja, bo ze strony każdej drużyny, była w tym meczu tytanowa praca. Targanice pracowały w defensywie, by utrzymać zwycięstwo, by nie odkrywać się zbytnio, lecz szczelnie zagrać w defensywie. Grojec przeciwnie, miał 70% posiadania piłki, a gra odbywała się pod polem karnym Targanic, przy wielu okazjach na wyrównanie, ale nie przyniosło to wszystko spodziewanego efektu dla nich. Kibice, obserwujący ten mecz nagrodzili wielkimi brawami obie ekipy, bo było za co, za piękno rywalizacji, która dała nam dodatkowy smaczek w dalszym etapie eliminacyjnego turnieju. Targanice po ty meczu były w bardzo komfortowym położeniu, bo po dwóch zwycięstwach mieli 6 punktów i perspektywę dwóch arcytrudnych spotkań z Jawiszowicami i na koniec z Rzykami. Obie ekipy wygenerowały sobie licznik strzelecki, do poziomu imponującego w konfrontacji z Hecznarowicami, które po wielu latach wróciły, z czego bardzo się cieszymy, no i wierzymy, że nie podłamią się tym, że bramki nie zdobyli, a sromotne porażki nie podetną im skrzydeł. Oby to był impuls teraz i obudzenie sportowej złości do tego, by walczyć i wznosić się na wyżyny, jak Jawiszowice, które jeszcze niedawno miały problem w eliminacjach; dziś są mistrzami halowymi i będą nas reprezentować na Mistrzostwach Polski w Gnieźnie. Tam stworzyła się ekipa mocna i konkretna, o czym przekonały się Targanice, po przegranej 3:1. Porażka może i jest bolesna, ale ujmy nie przynosi, bo po pierwsze z ekipą, która w obecnym sezonie jest topową drużyną. No a po drugie, trzeba oddać, że walczyli i stwarzali zagrożenie pod bramką Patryka Dętkosia, gdzie w końcu udało się im zdobyć honorowe trafienie. Jednak siła rażenia Jawiszowic, jest tak silna, że Targanice musiały uznać ich wyższość. Chmury pojawiły się w chwili, kiedy Grojec oddał mecz walkowerem zespołowi z Jawiszowic i w dziwnych naprawdę okolicznościach zakończyli swoje eliminacyjne zmagania. Nad tym nie chcemy się zatrzymywać, ponieważ nie chmury, ale słońce i blask sportowy się liczy. A przecież to jeszcze trwało, bo przed nami ostatni mecz, rozstrzygający awans z drugiego miejsca. Pierwsze było znane: Jawiszowice osiedle. Póki co w finałach były Targanice z 6 punktami, a Rzyki z 5 miałby być zdetronizowane? Odpowiedź na to ma dać mecz bezpośredni. Takie oblicze sprawy, to my lubimy! Gwizdek sędziego i zaczynamy. Rewelacyjny tego dnia Piotr Młocek strzela bramkę i wydawało się, że będzie to formalność dla zawodników spod Leskowca, a kolejne bramki kwestią czasu. Tego dnia waleczność Targanic docenić trzeba, bo oni imponowali determinacją, nieustępliwością i grą do samego końca. Kiedy Jakub Rokowski wyrównał stan rywalizacji, zrobiło się gorąco i nerwowo w ekipie pana Bartłomieja Beera, ale radośnie i z pełnią nadziei w ekipie ks. Sebastiana Otworowskiego. Targanice ruszyły z większym animuszem, którego również nie zabrakło w drużynie Rzyków. To się nam zaczął mecz z większą pikanterią. Piotr Młocek coraz częściej dawał znać o sobie i zdobywa drugą bramkę jeszcze w pierwszej połowie. Wszystko było jasne: druga odsłona będzie pełna emocji. No i tak było! Walka i nerwowość do samego końca. Ile radości Rzyków, które niczym Real Madryt ma tyle sytuacji w meczu, a tak rzadko potrafią wykorzystywać te szanse, które umożliwia im przeciwnik. Zaś Targanice trzeba docenić kolejny raz, bo zagrały kapitalne eliminacje. To kolejny raz, podobnie było na halowej części sezonu, że zabrakło dosłownie niewiele, by awansować. To młody zespół, który w przyszłości, jeśli utrzyma formę może wiele namieszać. A nam przyszło oglądać w sobotę na stadionie TS Hejnał Kęty, pełen blasku futbol totalny, pełen walki, zaangażowania i determinacji oraz gry do samego końca. Za to zawodnikom i opiekunom dziękujemy. Choć chmury i kłęby zła chciały zamieszać i zniekształcić piękno, ale św. Jan Bosko czuwa nad nami, byśmy wszyscy w prewencyjny sposób, odrzucali coś co może doprowadzać do zła indywidualnego jak i ogólnego. Cieszmy się tym co niesie boisko, a nie twórzmy niepotrzebnej otoczki, która może doprowadzać do zabijania piękna czegoś tak cudownego, jakim jest futbol. Wygrał przede wszystkim futbol, piękne zdrowe emocje, a na koniec Jawiszowice i Rzyki. Zaś tym co nie awansowali również dziękujemy, za wiele zdrowia zostawionego na boisku, jak również zaangażowanie i dostarczone nam kibicom niezapomniane wrażenia.