XIV Halowe Fianły: Można powiedzieć Generał? – wywiad z kapitanem Pogórza – Maksymilianem Świtą
Maksymilian Świta – kapitan zespołu z parafii NMP Królowej Polski w Pogórzu
(zawodnik przy piłce)
Maksymilianie, już emocje po finałach opadły, więc teraz trochę na chłodno możemy popatrzeć na ten turniej. Na początku gratulacje za zdobyte halowe mistrzostwo Bosko Cup.
Na początku witam wszystkich internautów czytających ten wywiad, dziękuję w imieniu całej drużyny za te gratulacje.
Jak kapitan czuje się z faktem, że macie w końcu ten tytuł, o którym od tylu lat marzyliście?
Jesteśmy bardzo szczęśliwi ze zdobycia mistrzostwa diecezji i w końcu nie ma uczucia niedosytu po kolejnym przegranym finale, tak jak to był w poprzednich latach.
Stańczak, Górecki, Stec, Rucki, Pszczółka, Krzempek … to zawodnicy, którzy byli wielkimi grajkami. Ale próżno na ich koncie znaleźć pierwsze miejsce w Turnieju Bosko Cup. Oni nie zdobyli mistrzostwa, chociaż trener Dybczyński był za sterami ekipy z Pogórza. Dopiero to pokolenie: Świta, bracia Czupryńscy, Hernik, Puc, wywalczyliście ten tytuł. Zatem przewyższyliście tamto pokolenie. Możecie powiedzieć: to my przechodzimy do historii?
Na pewno w jakimś stopniu przewyższamy tamto pokolenie, bo pokazaliśmy, że da się wygrać. Natomiast na przejście do historii jeszcze nie zasłużyliśmy, musimy jeszcze więcej pracy włożyć, aby się tam zapisać.
Można powiedzieć Maksymilian Świta – Generał? No bo jak ktoś o takiej specyfice gry dowodzi zespołem od defensywy, wprowadza piłkę do gry, rozgrywa, rozdziela podaniami, atakuje, broni. To Generał!
Haha generał może nie, ale coś w rodzaju dyrygenta, który dba o swoją drużynę i pomaga wspinać się na wyżyny.
Jesteś tak ważnym ogniwem swojego zespołu, jak Kamil Glik w reprezentacji Polski. Można rzec: koledzy czują komfort mając Cię na boisku.
Tak, jestem ważnym ogniwem, ale sam nie przesądzę o zwycięstwie. Potrzebna jest drużyna. Tak jak Kamil Glik w reprezentacji, on nie wygrywa sam meczu, potrzebuje wsparcia aby zdobywać najwyższe cele.
Maks wróćmy najpierw do eliminacji listopadowych: przejechaliście się po zespołach jak walec. Po prostu nie pozostawiliście złudzeń nikomu: Pogórze w tym sezonie liczy na najwyższe laury.
Tak, będziemy się starać, żeby jak najwięcej osiągnąć, sumienną pracą i zawziętością.
Na finały obok Żabnicy, Oświęcimia, Pogórze liczy się najbardziej w stawce.
Przed turniejem ’’media’’ twierdziły że finał rozstrzygnie się pomiędzy Żabnicą a Oświęcimiem. Te wpisy jeszcze bardziej napędzały nas do tego, żeby pokazać że Pogórze też jest jednym z ’’Gigantów’’.
Mieliście przed finałami jakikolwiek respekt przed drużynami z Oświęcimia, Żabnicy czy Rzyk?
W moim przypadku zawsze jest respekt do przeciwniku, ponieważ gdy nie szanujesz rywala, karma może szybko wrócić.
Finały i … coś nie tak. Pogórze czyżby za bardzo chciało? To nie był ten koncert z eliminacji. Maks przyznaj sam: ten sukces rodził się w bólach. Jak w eliminacjach byliście bezbłędni i z chirurgiczną precyzją przeprowadzaliście każdą akcję. Tak na finałach popełniliście dużo błędów. Chyba za dużo jak na wasz potencjał?
Moim zdaniem gdy za bardzo się czegoś chce, człowiek jest w stanie popełnić więcej błędów niż kiedykolwiek. Ma Pan racje, że było za dużo błędów, ale na szczęście żaden z tych błędów nie zaprzepaścił nam szans na zwycięstwo.
Przypuszczaliście, że w finale zagracie znów z Rzykami?
Szczerze, myśleliśmy, że w finale spotkamy się z Oświęcimiem i myślę, że nie tylko my byliśmy zaskoczeni takim obrotem spraw.
Ale zespół z Rzyków z meczu grupowego, a z finału, nie masz wrażenia, że to jakby dwa różne zespoły. Oni rośli z każdym meczem. Ale to chyba dobrze dla samego widowiska jaki nam zaserwowaliście w finale?
Tak sądzę, że w pierwszym meczu drużyna Rzyków popełniła za dużo błędów w obronie. Po naszych ’’ ciosach’’ musieli się obudzić, żeby w następnych meczach pokazać, że są lepsi od przeciwników.
Ale nim finał, konfrontacja z Żabnicą. Oj było ciężko? Chociaż byli osłabieni przez kwarantannę postawili Wam wysokie wymagania?
Jeżeli przechodzisz do drugiego dnia finałów, nie ma już łatwych meczów. To prawda, to był bardzo ciężki mecz, rozstrzygnięty dopiero w dogrywce.
To był można rzec „męski” futbol. Była walka o każdy centymetr boiska, dogrywka, nawet kartki się posypały. Walka, z której wyszliście obronną ręką.
Tak, sztuką nie jest wygrywać z słabszymi zespołami, ale pokazać pazur i hart ducha w tych cięższych meczach. Posypały się kartki, ale zawsze w tych ważniejszych meczach adrenalina jest większa, więc to naturalne, że w niektórych momentach komuś puściły nerwy.
Maksymilianie jak ty z perspektywy zawodnika oceniasz to spotkanie finałowe?
Spotkanie finałowe było ciężkim spotkaniem, gdyż my i Rzyki nie zaznaliśmy smaku zwycięstwa całego turnieju. W spotkaniu było dużo błędów z obu stron, ale sądzę że to widowisko było godne uwagi.
Tylko znowu objawiło się to co już mówiliśmy wcześniej: masa Waszych błędów.
No niestety błędy to naturalna czynność ludzka, ale najważniejsze, żeby wyciągać wnioski.
Maks mam nadzieję, że się nie obrazisz na mnie (śmiech), żartuję oczywiście. Przecież rozmawiamy po prostu. Ale Generał nam się w finale dwa razy pomylił i kosztowało Was to boleśnie. Pierwsza pomyłka: przyjmujesz piłkę podaną od bramkarza, tuż przy polu karnym. Brak „kleju”, piłka odskoczyła, a do niej doskoczył Antoni Beer i 1:0 dla Rzyków. Coś Ty Maksiu narobił?
No cóż, nawet generał popełnia błędy. Czasu nie cofne, ale gdybym skupiał się tylko na błędach, to nie osiągnąłbym tyle ile do tej pory. Cieszę się, że poniekąd naprawiłem to co zepsułem, żeby potem cieszyć się z sukcesu.
Jak na tak fantastycznego zawodnika jak Ty, to był błąd dziecinny. A Twoja reakcja: chowasz twarz w ręce, wymowna!
Nawet na najwyższym poziomie, najlepsi piłkarze popełniają błędy, ale wtedy ważnym ogniwem do wymazania z myśli wpadki jest drużyna, która nawet po największym błędzie, powinna podnieś na duchu.
Druga pomyłka: na czworakach starasz się dopaść Antka, ale on jest bezbłędny…i 2:1 dla Rzyków. Zabrakło Cię w tym miejscu, gdzie powinien być obrońca, no i mamy klops. Przepraszam za szczerość, ale obie bramki należy zapisać na Twoje konto.
Przy drugiej bramce można powiedzieć, że zawiodła przyczepność, ponieważ gdybym się nie poślizgnął, najprawdopodobniej drugiej bramki by nie było. No niestety, czasu nie cofnę, ale trzeba iść na przód, a nie skupiać się na błędach.
Mimo tych dwóch pomyłek, one się zdarzają w piłce, będę podtrzymywał opinie: jesteś genialnym zawodnikiem. Potrafisz zrobić różnicę na boisku. A tamte dwie sytuacje, to potwierdzenie, że piłka nożna to gra błędów. Mam do Ciebie pytanie: czy Ty masz układ nerwowy?
Haha. Mam, ale w niektórych momentach trzeba utrzymać nerwy na wodzy, aby otrzymać upragniony rezultat.
Maksymilian, za ten karny to czapki z głów. Zdobyć bramkę w takich okolicznościach. Szacunek się należy.
Moim zdaniem karny był słabo wykonany, ale było bardzo ciężko strzelić na taką małą bramkę, kiedy normalnie gra się na pełnowymiarowe. W życiu jest wiele stresujących momentów, ale najważniejsze jest, aby sobie z nimi radzić.
Prawdziwy kapitan: wziął odpowiedzialność za zespół w najważniejszym momencie. Brawo.
Mówiąc szczerze nie chciałem strzelać tego karnego, ale drużyna wierzyła we mnie, więc nie mogłem ich zawieść w najważniejszym momencie.
Ale widziałeś relację z meczu finałowego: ja tam jednak doszukuję się faulu na bramkarzu. W powtórkach widać jak wasz kolega z numerem 9 – Piotr Puc odpycha bramkarza Rzyków. Moim zdaniem najpierw był faul, a później ręka. Ok. Zgadzam się sędzia nie zauważył, może błąd. Ale mógł się Piotrek przyznać: przepraszam panowie sfaulowałem.
Nie mnie to oceniać. Sędziowie zadecydowali i nie zmienimy werdyktu.
A co byś powiedział, na takie rozwiązanie, gdyby w tak ważnym meczu jak finał, sędziowie mogli korzystać z możliwości weryfikacji na podstawie materiału z kamery, skoro cały mecz jest rejestrowany? Mamy taką sytuację w tym meczu finałowym na XIV Halowych Finałach. Co o takim zamyśle sądzisz?
Sądzę że mogło by się to sprawdzić, ale kamery musiałyby być też w bramkach, ponieważ ta sytuacją w 100% rozstrzygnięta byłaby gdybyśmy widzieli nagranie z perspektywy osoby za bramką .
Przyznajesz rację trenerowi z wywiadu na łamach „Futbol w duchu Bosko’? To nie był Wasz turniej. Jakoś zbyt nerwowo zagraliście.
Tak to prawda. Ten turnie pod względem spokojności gry nie możemy zaliczyć do udanych, bo w treningach przed turniejem graliśmy inny futbol. Była szybka, zwięzła i owocna w gole gra, a na turnieju takowej zabrakło.
Przed Wami mistrzostwa Polski. Jakie nastawienie?
Na pewno cieszymy się z uczestnictwa na takim turnieju, ale jeszcze nie myślimy tak poważnie o tym. Taki poważniejszy plan treningowy zacznie się może na przełomie kwietnia i maja.
Mistrz Diecezji Bielsko – Żywieckiej najczęściej znajdował się w najlepszej 16 – tce Polski. Najwyżej Rajcza, ta „Galaktyczna Rajcza” w 2015 roku była trzecią siłą naszej Ojczyzny. A Pogórze, jak daleko zajdzie?
Czas pokaże. Na pewno będziemy starać się osiągnąć najwięcej jak się da, aby przynieść chlubę naszej diecezji.
My życzymy jak najlepszych rezultatów. Powodzenia Maks na turnieju ogólnopolskim. No przed Pogórzem też przygotowania do letniego Bosko Cup. To co? Teraz mistrzostwo na trawie?
Na to pytanie w pełni odpowiem po letnim Bosko Cup, ponieważ my chcemy zdobywać jak najwyższe cele; ale czas pokaże ile z tych słów zostanie spełnione.
Cisiec, Rychwałd, Rajcza…potrójną koronę mają. Pogórze dołączy do tego panteonu wielkich w historii Bosko Cup?
Trudne pytanie; będziemy chcieli pokazać się z jak najlepszej strony, ale zobaczymy jak to wyjdzie.
Tego Wam życzymy, byłaby to nagroda za Waszą cierpliwość. Bo tyle razy było tak blisko….jak śpiewał Rafał Brzozowski. A w tej piosence padają takie słowa „Kiedy będziesz już gotowa – daj mi znać”. To drużyna z Pogórza dała znać: jest gotowa na przyjmowanie korony, potrójnej korony. Tak?
Tak, będziemy gotowi na przyjęcie korony.
Tego Ci Maksiu życzymy. Maks często o tę opinię pytamy zawodników. Już kilka lat grasz w piłkę no i na Bosko Cup występujesz już parę lat. Jak oceniasz sam turniej Bosko Cup. Jak porównasz ten turniej z turniejami takimi jak grywasz w klubie, a tym jakim jest Bosko Cup dla Was, dla Ministrantów i Lektorów?
Bosko Cup różni się od moich turniejów przede wszystkim atmosferą. Gdy byłem młodszy, to bardzo się cieszyłem, że mogę uczestniczyć w turnieju dla ministrantów. Lubiłem mierzyć się ze starszymi od siebie. Natomiast na turniejach klubowych, bardziej się stresuje przed meczami. Trudno porównywać to do tego, bo można znaleźć wiele plusów jak i minusów; ale uważam, że każdy z ministrantów/ lektorów powinien spróbować uczestnictwa w tych zawodach.
Wiadomo, że eliminacje, a finały, to kolosalna różnica. Ale ważnym elementem Bosko Cup jest hymn, ta piosenka z Mistrzostw Świata 1990 we Włoszech. Co wy zawodnicy czujecie wychodząc na boisko, a później stojąc tam na środku tę chwilę?
Na pewno wielu zawodników nie wie, że hymn do którego wychodzi na mecz jest zapożyczony z MŚ z 1990. Ja raczej nie myślę o melodii, bo próbuje skupiać się na najważniejszym na tę chwile meczu.
Dzięki za wywiad. Super się z Tobą rozmawiało. No i jeszcze raz gratulujemy Mistrzostwa halowego i życzymy powodzenia w dalszych rozgrywkach i na Bosko Cup i na Mistrzostwach Polski.
Dziękuję bardzo za gratulację i za wywiad.