XII Halowe Finały – artykuł sobota – „z przesłaniem: to jest pierwszy raz”
XII Halowe finały przyszło nam rozgrywać z przesłaniem: to jest pierwszy raz. Oczywiście to nie pierwszy turniej, ale turniej, który wnosi nam coś nowego i po raz pierwszy. Pierwszy raz, kiedy na finałach nie pojawia się nazwa: Rajcza! Trudno sobie wyobrazić, że na prezentację drużyn nie wychodzą zawodnicy „Galaktycznych”. Po raz pierwszy pojawiają się dwie kategorie wiekowe. Z naznaczeniem pierwszego razu, niektóre drużyny awansowały z grupy. Zatem od początku dnia można było się spodziewać, że to będą ciekawe finały. Każdy wie, że finały różnią się od eliminacji. Jak sami zawodnicy mówią: to ziemia obiecana, jak już awansujesz raz na finały, to chcesz tam pojawiać się co roku. Tu jest inny klimat, klimat prawdziwego piłkarskiego święta. Wszystkie drużyny zjechały na halę na os. Beskidzkim, która od dłuższego czasu jest areną naszych finałowych zmagań. Rozgrzewka i bojowe nastawienie: chcemy dziś wygrać i przyjechać jutro, by znaleźć się w „top 4”. Każdy o tym marzył. Prezentacja zespołów, wszyscy dumnie stanęli na środku płyty boiska, by uroczyście rozpocząć finały. Losowanie dokonał wyjątkowy gość: Grzegorz Puda – Minister Funduszy i Polityki Regionalnej, a los skojarzył w grupie A: Kończyce Małe; Gilowice; Leśną. W grupie B: Hałcnów; Żabnicę; Straconkę. W grupie C zaś zagrały: Radziechowy, Sułkowice Łęg, Oświęcim. W kilku słowach zwrócił się Pan Minister do uczestników, a później symbolicznie kopnął piłkę w pierwszym spotkaniu; które początkowo dość niemrawo się rozpoczynało. Kończyce jak przystało na obrońcę tytułu, był w tej konfrontacji faworytem. I jak najbardziej zaczęli się wywiązywać z tej roli. Dwie bramki największej gwiazdy zespołu – Szymona Chowaniaka daje spokój i możliwość myślenia o awansie. Tak jak Chowania strzelał dla „Szerszeni”, tak Bartłomiej Łoboda nie pozostał dłużny i obaj zawodnicy zdobyli hat-tricka. Remis zostawił sprawę otwartą rywalizacji w tej grupie, gdzie Kończyce mogły zwiększyć sobie szanse na awans w konfrontacji z Leśną, która nie przestraszyła się bardziej utytułowanego zespołu, wygrywając 2:0. Tym samym obrońcy tytułu wracają do domu. Sam Chowaniak to za mało, by móc spokojnie walczyć na finałach. Wiemy, nie od dziś, że Chowaniak – Szostek to duet zabójczy, ale bez Pawła, ten zespół blednie. I o tym boleśnie przekonali się obrońcy tytułu, jak i my sami. Leśna była w lepszym położeniu, choć Gilowice nie były na straconej pozycji. No i w debiucie Leśna zgarnia trzy punkty, awansując z grupy. Euforia, szczęście, że marzyli zawsze by zagrać w finałach, a tu po raz pierwszy występując na tej najważniejszej części halowej edycji, znaleźli się w „top 4”.