Artykuł przed finałami ministrantów – Bez presji
Ministranci stworzyli piękne piłkarskie widowisko w czasie eliminacji . Ale nie można zapomnieć o ważnych w tym całym dziele wychowania elementach. Na tym poziomie ministranta, dziecka, które ma dopiero pokochać piłkę i z nią się zaprzyjaźnić, ważne jest by ci chłopcy czerpali radość z gry, dobrze się bawili i byli – no i na to warto naciskać najbardziej – wolni od jakiejkolwiek presji na wynik. Pamiętam kiedyś finał Tymbarku na Stadionie Narodowym w Warszawie, komentowany przez panów Borka i Strejlaua, kiedy bądź co bądź zasłużony trener, aż grzmiał przy mikrofonie na fakt zachowania jednego trenera, który krzyczał na chłopców w czasie meczu, wywierając presję. Wówczas powiedział piękne zdanie: trenerze, to jeszcze nie zawodowcy, to dzieci, które mają dopiero piłką się bawić. Trzeba im podpowiadać, uczyć i być z nimi, a nie wywierać presję jak u ligowych dorosłych zawodników. Zabawa, która ma być nauką z wyciąganiem wniosków i radość z gry. I trudno się nie zgodzić z tym. Co piękne, są opiekunowie, którzy widać tą drogą idą, tak kształtują tych chłopaków, by spokojnie pomóc im zobaczyć, że mają w sobie diament – talent, który spokojnie można obrabiać, szlifować tak, aby można było zobaczyć piękno gry, którym będą zachwycać kibiców na stadionie. Tyle, że ci opiekunowie, muszą zmierzyć się z czymś bardzo trudnym: presji ze strony kibiców, rodziców i towarzyszących im na trybunach. Zatem do nich zwracam się z wielką prośbą: pozwólcie tym chłopakom spokojnie grać i nie wprowadzajmy emocji, które dla tych dzieci nie będą pomocne w ich zabawie. Dziecko jest proste i szczere w swoich zachowaniach, bez zawiści i podgrzewania atmosfery. Ono chce strzelić bramkę, to prawda, a kiedy straci bramkę, punkty czy nawet nie wywalczy awansu nawet zapłacze. I łzy uroniły się w Bielsku. Ale w tym wszystkim dorośli muszą pamiętać: to jeszcze nie Lewandowski, który potrafi strzelić cztery gole w niespełna piętnaście minut na poziomie Ligi Mistrzów, to przecież dziecko, które wzoruje się na naszym wspaniałym rodaku. Jednak ważne byśmy tych chłopców wspólnie umacniali w tym, by ich pragnieniem był ruch i aktywność sportowa. Chodzi o to by z nimi być, nie wywierać presji, dalekim być od stwarzania złych emocji, które niestety często ogarniają nas dorosłych. Bo decyzja Sztabu Organizacyjnego o wprowadzeniu grupy młodszych widać jest sensowną i chwała im za tą podjętą reformę turnieju. Bo co by nie mówić: emocje na meczach ministrantów są piękne, cudowne i nawet miejscami większe niż u lektorów młodszych. Jednak proporcja i dobry smak musi być zachowana. I o to zabiegajmy! Bo na to właśnie czekamy w najbliższy weekend, kiedy to w sobotę rozegramy XII halowe finały, które po raz pierwszy w nowej formule.