Artykuł Eliminacje Bielskie Lektorów – Atut i warianty gry
Eliminacje w Bielsku póki co były pierwszymi w tym sezonie, kiedy wszyscy zgłoszeni pojawili się w komplecie; co wszystkich radowało, że rozegramy planowo i według założeń tak, jak powinno być. Hałcnów, Straconka, to zespoły od lat biorące udział w Bosko Cup. Stara Wieś w 2010 ostatni raz walczyła na naszych boiskach i to była silna ekipa, która grała naprawdę fajną piłkę. Liczyliśmy, że teraz młodsi koledzy nawiążą do tego co prezentował 9 lat temu klan Markielów. Rybarzowice w tym zestawieniu były debiutantami. A w swoim debiucie – w pierwszym meczu na Bosko Cup stanęli naprzeciw wielkiego Hałcnowa, który dokonał rewolucji kadrowej, a szczególnie na pozycji bramkarza. Szymon Mynarski nie zagrał między słupkami, ale w polu, co zwiększyło siłę ognia i to było widać od pierwszej minuty gry. Właśnie Szymon i Grzegorz Boguniowski szaleli w tym spotkaniu, a ten drugi zgarnął hattricka i wynikiem 4:0 pokazali, że Hałcnów jest nadal w grze o najwyższe lokaty, by kontynuować to co osiągnęli szczególnie w poprzednim sezonie. Straconka również zakomunikowała w pierwszym spotkaniu ze Starą Wsią, że są w dobrej formie i w grze o awans będą się liczyć. Wynik 5:1 był tego najlepszym potwierdzeniem. Szczególnie Szymon Fuczik zdobywając 4 gole potwierdził dobrą formę, a na boisku robi kawał dobrej roboty dla dobra zespołu, ale w tym dziele nie jest osamotniony, bo solidne wsparcie ma od Karola Żmudy oraz od swojego młodszego brata Łukasza. Sprawdzian najważniejszy miał przyjść w derbowym spotkaniu z Hałcnowem, który ma wielki atut w osobie Szymona: jeśli jest potrzeba gra w polu; a jeśli przeciwnik może być trudniejszy, wówczas wędruje na swoją nominalną pozycję: bramkarza. No i w starciu ze Straconką ten drugi wariant musiał zaistnieć. Hałcnów jakby nieco stłamszony, a Straconka atakowała coraz śmielej, mając optyczną przewagę. Jednak Szymon jest topowym bramkarzem, był w pierwszej połowie zaporą nie do przejścia, co sprawiło, że wynik 0:0 nadal widniał na tablicy. Po przerwie „Pszczółki” opadały z sił coraz bardziej odczuwając trudy pierwszego spotkania, które niedawno się zakończyło i mieli bardzo krótką przerwę przed starciem z Hałcnowem, który dłużej odpoczywał niż podopieczni ks. Grzegorza. I ten atut okazał się kluczowym w drugiej połowie. Straconka coraz ciężej znosiła trudy tego spotkania, zaś Hałcnów częściej gościł pod ich bramką, a szyki obronne pierwszy sforsował Bartłomiej Dudzik, który pokazał trenerowi: mały wzrostem to ja jestem, ale serducho do gry mam wielkie i warto na mnie stawiać! Później Piotr Dyczek dołożył bramkę i właśnie ci, na których mniej zwraca się uwagę zapewnili zwycięstwo, choć minimalne bo 2:1, ale są cenne 3 punkty. Straconka odpowiedziała jednym trafieniem. Lecz z przebiegu spotkania zdecydowanie zasłużyli na remis, bo mieli więcej okazji. Jednak rękawice Szymona są niezawodne i pewnym punktem drużyny. Ten mecz naprawdę oglądało się z zapartym tchem, emocje były wielkiego kalibru, czego efektem jest jedyny żółty kartonik na tamtejszych eliminacjach, który tego dnia pokazał sędzia. No, ale jeśli gra się na poziomie wielkich zespołów, to i nawet granica faulu zdarzy się, że zostanie przekroczona. Co najważniejsze, postawa fair play zawsze temu towarzyszy, więc i przeproszenie jest obecne. Rybarzowice wraz ze Starą Wsią okazały się być tymi zespołami słabszymi, więc miał być poziom wyrównany, a tu proszę … dla podopiecznych Bartłomieja Pokładnika był to piłkarski blamaż, bo porażka 8:0 powoduje, że aż trudno konstruować akcja, kiedy rywal kąsa non stop. Chociaż po pierwszej połowie wydawało się, że tak źle nie będzie. Po przerwie padały kolejne bramki, pięć autorstwa Adama Boby, dały mu realne szanse na króla strzelców, jednak końcowe podsumowania pokazały, że tylko w tym meczu zdobywał bramki, w pozostałych zaś konto już się nie powiększyło. Stara Wieś również zagrała mecz po meczu, co nie pomagało. No, ale po pierwszej połowie mamy sensacje 0:0. Stara Wieś postawił przed polem karnym „autobus”, czyli tak szczelną barykadę, że bronili się skutecznie i zmusili Hałcnów do przysłowiowego bicia głową w mur. Dopiero w drugiej części spotkania Szymon Mynarski znów opuścił swoje pole karne, wziął się za rozgrywanie akcji, czym udało się sforsować szeregi Starej Wsi, a cztery bramki dały spokojne zwycięstwo i bezpośredni awans. To właśnie ta uniwersalność gry Szymona daje możliwość spokojnego zdobywania bramek i Hałcnów może piąć się po drabince, by coraz bardzie zbliżać się po zaszczytne laury. Na zakończenie Straconka rywalizowała z Rybarzowicami, które dzielnie walczyły z „Pszczółkami”, a remis 1:1 po pierwszej połowie wlewał nadzieję, że może w debiucie uda się chociaż poprzez baraże powalczyć o awans. Jednak Straconka ma w tym sezonie dobry skład, a zawodnicy naprawdę grają ciekawą piłkę i to pokazali w drugiej odsłonie tego spotkania, które zakończyli zdobyciem trzech bramek. A zatem Hałcnów już jest pewny awansu. Straconka musi jeszcze walczyć o to prawo w barażach. Jeszcze nigdy tamtejszej drużynie nie udało się być w finałach halowych. Może właśnie teraz się uda mając naprawdę solidny zespół. Rybarzowice w debiucie nie wypadły najgorzej i nie muszą się wstydzić tego co zaprezentowali. Stara Wieś pewnie ciężko przyjmuje fakt porażki, która zawsze może wiele nauczyć. Bo to nie znaczy, że chłopaki grać nie umieją, przecież kilkakrotnie pokazali, że potrafią solidnie walczyć. Jednak to, że tym razem się nie udało, nie znaczy, że należy się poddawać. Bo chyba najważniejsze, by na boisku dobrze się bawić, a to dla nas wszystkich jest najważniejsze, byśmy dobro w sobie i w futbolu ocalili, nim się wzajemnie obdarzali i na dobrej drodze wytrwali, tak jak uczy nas wciąż św. Jan Bosko!