Artykuł XI halowe finały, sobota – Kiedyś to musiało nastąpić!
Kiedy rozgrywane są finały, wówczas wiadomo, że to nie będą zwykłe mecze, to będą emocje, gra na całego i widowisko od pierwszej do ostatniej minuty. Jednych napełnia radość, bo zwycięstwo przybliża ich do upragnionego mistrzostwa, innych smutek, że grupowe mecze kończą ich przygodę z finałami. A te okazały się być pełne emocji od pierwszych chwil. Najpierw Inwałd poinformował, że nie przyjedzie. „Jest mi przykro i źle, że taka sytuacja ma miejsce, bo mogła inna drużyna w zamian za Inwałd zagrać w finałach” – mówił ks. Marcin. I rzeczywiście, pewnie Leśna chętnie by przyjechała na turniej, po odpadnięciu w barażach. Zmiana formuły rozgrywek: zamiast trzech grup były dwie po cztery zespoły. Losowanie skojarzyło w grupie A: Kończyce Małe, Hałcnów, Radziechowy i Sułkowice.
Pierwszy mecz był pełen emocji, wyrównany nie tylko z perspektywy wyniku, ale drużyny były czujne, by na samym początku nie skomplikować sobie drogi do awansu.
Radziechowy nie chciały grać zachowawczo, ale poszły na całość. Zagrały ultra ofensywny futbol, co okazało się być zabójcze dla Sułkowic, które znokautowane zostały 4:0. To był koncert jednego aktora: Dawid Kurowski, potwierdził, że jest w wyśmienitej formie. Dziesięć bramek w eliminacjach, dały mu koronę króla strzelców. W tym meczu hat trick zdobyty był tylko przypieczętowaniem fantastycznej gry. Nie można przekreślić zespołu z Sułkowic, bo sytuacje swoje mieli. Jednak z tak dysponowanym zespołem z Radziechów nie mieli zbytnio wiele do powiedzenia.
No i przeszło starcie gigantów: Kończyce z Radziechowy to mecz z gatunku: szlagier. Zobaczymy pewnie wiele fajnych akcji, fajerwerków z obu stron, mało goli, ale wiele wirtuozerii…. A tu mamy szok. Bo z jednej strony było to czego oczekiwaliśmy, ale nie w takich rozmiarach i jednostronnie. To były te Kończyce za które je kochamy: kombinacyjnie grające, z wymiennością podań i techniką użytkową, która sprawia, że to jest poziom dla niektórych nieosiągalny. A kiedy to wszystko okrasza się pięknej urody bramką z połowy Pawła Szostka zdobywa się szacunek u rywali, a szczególnie u kibiców, którzy oklaskują i ślą ukłony w kierunku jednego z wybitnych zawodników turnieju. Trio Szostek, Chowaniak, Wija, są nie do zatrzymania. A Paweł zdobywając 5 bramek już przeskoczył Tomasza Franusika w klasyfikacji strzelców wszechczasów i zajmuje już drugie miejsce. A Radziechowy, co one zagrały? Coś, za co pochwał nie otrzymają. Znowu problem mentalny i z koncentracją. To chyba ich przede wszystkim pokonuje.
Sułkowice tak z Hałcnowem jak i Kończycami musieli uznać wyższość swoich kolegów tak z Bielska jak i ze Śląska Cieszyńskiego. Szostek i spółka mogli spokojnie myśleć już o jutrzejszym dniu, radując się z awansu. Ostatni grupowy mecz był decydujący o tym, kto awansuje z drugiego miejsca. Dojrzałością gry i skutecznością, okazali się być lepsi ministranci z Bielska. Zatem znów niewiele, ale jednak znów zabrakło szczęścia Radziechowy, którzy zagrali dobrze, ale mało skutecznie ze zbyt dużą ilością błędów. Chociaż Hałcnów też nie zachwycił w ostatnim meczu, bo niewiele brakło, a mogło by być różnie. Bo z bezpiecznego 3:0, zrobiło się 3:2. Więc jutro trzeba popracować nad koncentracją do końca, aby zagrać w końcu w finale. A z Żabnicą będzie bardzo trudno.
Los do grupy B przydzielił: Rajcze, Pogórze, Żabnicę i Górki Wielkie. To właśnie te pary okrzyknięto „grupą śmierci”. Galaktyczna Rajcza, z fantastycznym Pogórzem, nowa jakość i pełen polot gry jaki pokazuje Żabnica, no i Górki, które również wychodzą na inną płaszczyznę. A zatem drodzy widzowie, wylądowaliśmy na przestrzeni chyba od lat niewyobrażalnej. A czekało na nas sześć magicznych spotkań. I co najważniejsze – takie były.
Na początek szlagier: Rajcza – Pogórze. Spotkanie wyrównane, a zawodnicy zaprezentowali w każdym calu ucztę dla kibiców. Może troszkę lepsze było Pogórze, bo i wynik 2:1 to potwierdza. Zaś pierwszy mecz zapowiedział, że tu będą wielkie emocje. Żabnica z Górkami zagrała chyba najlepszy mecz tego dnia. Chociaż wynik dość wysoki, ale jednak to co na boisku było, nie oddaje tego wynik. To była prawdziwa piłkarska walka, rywalizacja i chęć zdobywania bramek. A Dawid Kozieł, za każdym razem uciszał publiczność pokazując, ależ drogie państwo, my tu gramy o pełna pulę. I tak też wyglądało. W starciu z Rajczą zwyciężając 1:4 umocnili tylko swoją pozycję i czytelnie wszystkim zakomunikowali: debiutujemy na finałach halowych, ale w tej klasie jesteśmy co „Galaktyczni”. Czy tak jest? Z takim porównaniem poczekajmy, niech trochę czasu upłynie, by mogli podobny przydomek przywdziewać. Grają wyjątkowy futbol, radosny, zespołowy i w pełni kolektywny. Pewnie, że głupie błędy się przytrafiają, co powoduje, że trenera roznoszą emocje, ale podpowiedzi konstruktywnie wpływają na ich grę.
Pogórze – Górki, derby sąsiednich miejscowości, okazały się zażarte i emocjonalne. Walka na całego, dużo gry kontaktowej i męskiej. Jednak, żeby wygrać należało je szybko opanować. Pierwsza połowa, to trzy żółte kartki dla Górek Wielkich, które przegrywały 2:0. Po zmianie stron, Pogórze zeszło do poziomu „Czarnych Koszul”, które nagle jakby wybielone, zagrały dojrzalszy futbol, którego nie osiągnęło Pogórze, mające problemy z samym sobą. Też uzbierali na koncie trzy żółte kartki, tylko, że ich suma dała Przemkowi Góreckiemu czerwony kartonik. To są emocje i walka, by stać na podium i umocnić się na szczycie. Nie dość, że stracili największą gwiazdę zespołu, stracili trzy bramki i porażka komplikowała życie. Górki grały z Rajczą, która miała matematyczne szanse awansu. Ale przy remisie droga zamknęła się na zatrzask z wielkim hukiem. I coś, co wydawało się trudne do wyobrażenia stało się faktem: Rajcza nie awansuje z grupy! Rajcza nie zagra w drugim dniu finałów! Rajcza nie obroni tytułu. To musiało kiedyś nastąpić. Choć każdy gdzieś o tym myślał, to jednak ten rzeczywisty fakt traktowany jest jak sensacja.
Ostatni mecz Pogórze z Żabnicą, był meczem o wszystko dla Pogórza. Walka była na całego. Jest karny! Bramka Daniela Krzempka, była wielką euforią. Jest szansa, która zminimalizowała się po wyrównaniu przez Dawida Kozieła. Tym samym wielcy się żegnają. Debiutanci zaś walczą nadal o prymat.
Pary półfinałowe Kończyce – Górki Wielkie; Hałcnów – Żabnica, każde nam i pozwala po dzisiejszym dniu oczekiwać, że wysoki poziom będziemy nadal podtrzymywać. Że gra będzie piłkarską ucztą, a każdy z czterech niedzielnych meczów nie będzie zwykły, ale to będzie meczycho. Bo na coś takiego liczymy!