Artykuł – Reprezentacja 2024 – „Za długo przytrzymywali piłkę!”
Każdy mecz elektryzuje nas jako kibiców, a na pewno najbardziej mecz reprezentacji. W dniu 15 sierpnia 2024 roku Reprezentacja Bosko Cup zmierzyła się z akademią TS Podbeskidzie Bielsko – Biała na stadionie Miejskim, gdzie zgromadziło się ponad 500 osób, by dopingować naszą kadrę. To niesamowite wydarzenie, jak popularna staje się powoli nasza drużyna reprezentacyjna. Warunki na boisku od samego początku dyktował nasz zespół. Szczególnie zdominowaliśmy środek boiska, gdzie rządził i dzielił kapitan Szymon Kubiczek wspierany przez Miłosza Grzywę. Przytrzymywali piłkę i rozdzielali na boki, by skrzydłowi Mateusz Pękała i Piotr Młocek, mogli intensywnie pociągnąć grę do przodu. Jednak jak się okazywało, często cały zespół, za dużo grę spowalniał, prowadząc bardziej grę defensywną w ataku pozycyjnym. Podbeskidzie dobrze broniło się na swojej „szesnastce”, uniemożliwiając oddawanie strzałów. Gra przez większość meczu, odbywała się w środkowej strefie boiska. Zaś nasi zawodnicy zdecydowanie za dużo rozgrywali piłkę w defensywie, właściwie dużo podań wymienianych przez Piotra Krzywolaka, Krzysztofa Raczka, Krzysztofa Romanka i Jakuba Kukuczkę. Nim akcja bardziej przenosiła się w linie pomocy, zbyt duża ilość podań zwalniających akcję odbywała się pod naszym polem karnym. Oczywiście zamysł był konkretny, wciągnięci Podbeskidzia do wysokiego pressingu, jednak ci nie kwapili się zbytnio do wyższej gry. Tym samym mecz był nieco wolniejszy w porównaniu z tym co oglądaliśmy rok temu z Ruchem Chorzów. Przez styl gry, w większym stopniu w pierwszej połowie Bartosz Wójcik i Tymoteusz Szałaśny, nie mieli wielu okazji by się pokazać jako napastnicy. Kilka razy udało się przyśpieszyć grę i od razu, zaczęło być groźniej pod bramką Podbeskidzia. Kilkakrotne odważniejsze wyjście Piotra Krzywolaka, zwiększało liczebność w ofensywie i wachlarz możliwości rozgrywania akcji był zdecydowanie większy. Piotrek zagrał jak typowy współczesny obrońca, który dzięki wyjściom do przodu dawał możliwość, by nasze prawe skrzydło było groźną bronią, którą znów nie wykorzystywaliśmy, gdyż zbyt wolno szukaliśmy gry jeden na jeden, czy na jeden kontakt. Chyba największym naszym mankamentem w tym meczu, była zbyt wolna gra i brak szybszego podania. Jakby zawodnicy nie chcieli wymieniać z kolegą piłki. Jedna strata i szybka kontra, spowodowały, że wyjście Piotrka, zostawiło lukę, zaś obrońcy nie zdążyli dobiec do wychodzącego zawodnika Podbeskidzia i …Szymon Marzec zdobywa bramkę. Przegrywamy 1:0, chociaż byliśmy na boisku zdecydowanie lepsi. Pierwsza połowa kończy się porażką. Liczymy, że po zmianie stron będzie lepiej. Jednak lepiej nie było. Jakby gra się bardziej wyrównała, jednak my nie zmieniliśmy stylu gry, zbyt długo holowaliśmy piłką. Często zmuszając swoich obrońców do wytężonej pracy. Trzeba jasno powiedzieć: Krzysztof Raczek zagrał niczym profesor! Czyścił wszystko co trzeba było, aby Kamil Bożek nie czuł zagrożenia pod swoją bramką. Krzysztof w tym meczu był bezbłędny i właściwie do perfekcji wywiązał się ze swojego zadania. Krzysztof Romanek, to również kolejny zawodnik, który włożył wiele serca w ten mecz. Krótko mówiąc para stoperów zagrała rewelacyjne spotkanie. Oczywiście trudno ich ganić za stratę bramki, bo obraz całego spotkania nie może zniszczyć jedna kontra, gdzie nie zdążył obrońca zatrzymać napastnika. Również Piotr Krzywolaka, ciekawie wywiązywał się ze swoich zadań, jednocześnie angażując się w grę ofensywną. Po zmianie stron w końcu zaczął się pojawiać Bartosz Wójcik, ale to dlatego, że szukał wymienności pozycji, schodził od czasu do czasu niżej po piłkę. Bartek jakby nie trzymał się kurczowo pozycji nr 9, ale też schodził na pozycję 7 czy 8, a dzięki temu, Szymon Kubiczek z głębi pola mógł pozwolić sobie na oddanie jakiegoś strzału. Gra nagle jakby stawała się mniej statyczna i przewidywalna, a szybkość Bartka i kreatywność Szymona, połączona po drugiej stronie z szybkością Pękały, dały możliwości na zdobycie bramki. Tego szukali, ale na próżno było szukać. Bo o ile od czasu do czasu zaskoczyli rywala nasi zawodnicy, to jednak kilkakrotnie zamiast szybciej podać do kolegi, znów wracali do tyłu, lub holowali piłkę. W drugiej połowie trener Adrian Sikora dał zagrać powracającemu po kontuzji na treningu Dominikowi Łyszczarzowi. No i jego strzał przełamał ręce bramkarza z Podbeskidzia i mamy 1:1. Zatem jest szansa na coś więcej….no i ona była, jednak nie wykorzystaliśmy znakomitej okazji tuż przed zakończeniem meczu Miłosza Grzywy. Nie oddał dobrego strzału, mimo znakomitej okazji. Potrzebna była dogrywka, która nie przyniosła zmiany rezultatu. No i trzeba było podjąć serie rzutów karnych. Ustalono na wstępie 3 serie strzałów…dla Podbeskidzia wykorzystał Paweł Łukaszek i Jakub Duraj. Dla Reprezentacji Bosko Cup nie strzelił Dominik Łyszczarz i Piotr Krzywolak. Zatem przegrywamy 2:0. Cóż! Nie udało się. Natomiast należy pochwalić zawodników za walkę i determinację. Zabrakło jakby szybkiej zdecydowanej gry, szukania kolegi, bez zbytniego przetrzymywania piłki. Natomiast też warto zaznaczyć, że Podbeskidzie miało dłuższą ławkę rezerwowych, co miało niesamowity wpływ na grę zespołu.
Mimo wszystko należy pochwalić nasz zespół i uznać kolejny raz 15 sierpnia, będący wigilią urodzin św. Jana Bosko, jako udany i fantastyczny ze strony naszych zawodników, jak i zgromadzonych kibiców.
Reprezentacja Bosko Cup 1: 1 Akademia TS Podbeskidzie B-B
Dominik Łyszczarz Szymon Marzec
Karne
0:2