Artykuł Eliminacje Okręgu Kęcki – 4.11.2023 – Ministrant – Złota bramka dała awans
W kęckich eliminacjach, patrząc na zespoły jakie grały, mamy 2:2. Rzyki i Jawiszowice osiedle to już zespoły znające nasze rozgrywki. Jawiszowice i Kęty to prawdziwi debiutanci, choć debiut na Bosko Cup będzie każdemu z nich inaczej smakował. Najpierw mecz na szczycie i … remis pomiędzy Rzykami i Jawiszowicami osiedlem, gdzie więcej argumentów mieli podopieczni Bartłomieja Beera, jednak Błażej Dętkoś tego dnia bronił kapitalnie i właściwie to jego zasługa, że mecz skończył się bezbramkowym remisem. W tej sytuacji strata punktów stawiała obie ekipy na starcie w sytuacji, gdzie będzie trzeba więcej pracować w kolejnym meczu, aby zdobywać punkty. Inaczej przedstawiły nam się Jawiszowice z parafii św. Marcina. Pytamy: co to było? To był kosmos, obłęd, niesamowita gra, która przyćmiewa wszystko co jest wokoło! Ktoś zapyta: czy pan redaktor, to się przypadkiem nie zapędza w tych określeniach gry młodych zawodników? No właśnie się nie zapędzam, ale rozpisuję się o czymś, co rozpieszcza każdego kibice, gdy widzi, jak ci młodzi zawodnicy grają, a szczególnie Hubert Siuta czy Tymoteusz Głąb. No to jeśli zawodnik w wieku 11 lat gra tak jak Hubert czy Tymek, to zastanawiam się jak oni wszyscy będą grali w wieku 16 lat? Niech tylko się wszyscy rozwijają, odrzucają lenistwo i wszelkiego rodzaju pożeracze czasu jak gry komputerowe itp. Niech tylko się rozwijają, bo to jak oni grają jako zespół, ale też indywidualnie, to jest poezja i maestria, z której dumny może być tak opiekun ks. Tomasz Kramarczyk, jak i trener pomagający księdzu w opiece nad zespołem. Udzielili surowej lekcji futbolu kęckim ministrantom, którzy chyba niemiło będą wspominać debiut. Jednak frycowe trzeba zapłacić, więc bolesna cena 8:0 jednych boli, ale Jawiszowice raduje, a szczególnie Huberta Siutę, zdobywcę pięciu bramek. Czemu skuteczności nie potwierdzili w derbach z osiedlem? Czyżby przerazili się bardziej utytułowanych kolegów? Derby zawsze rządzą się swoimi prawami, więc mecz ten jest inny niż pozostałe. Zatem w Jawiszowicach póki co nie wiadomo, kto „rządzi” i bezbramkowy remis nie dał nam odpowiedzi. Dla Jednych mała strata punktowa, ale dla osiedlowej drużyny, to kolejny falstart i skomplikowanie sobie drogi awansu. Na hali w Czańcu atmosfera zgęstniała bo kroiła się „dramatyczna” sytuacja: ks. Michał Styła, może wylądować poza finałami. Na ten moment osiedle miało tylko dwa punkty, zaś Rzyki po rozgromieniu Kęt 9:0 zgromadziły wraz z Jawiszowicami 4 punkty. Pocieszeniem było dla obrońców tytułu, że czekał ich mecz z outsiderem, gdzie już dopisywano im łatwe 3 punkty, ale te jeszcze trzeba wywalczyć. Najpierw starcie tych, którzy na ten moment zajmują miejsca z awansem. Dodatkowo te same jaskrawozielone barwy nobilitowały, do jaskrawo – konkretnego futbolu. I taki był. Tylko nie zapominajmy: Jawiszowice maja lidera, kapitana Huberta Siutę, który dwiema bramkami, zamknął jakiekolwiek spekulacje: Jawiszowice w debiucie z pierwszego miejsca, jadą na finały. Rzyki drżą o awans i modlą się, by Kęty zmobilizowały się do walki i pełnej rywalizacji. Osiedle w Jawiszowicach całe mobilizuje się, bo wie, że teraz wszystko od nich zależy, a dopingiem zagrzewają do walki swoją drużynę. Kęty, po dwóch blamażach, potrzebowały konkretnej rozmowy i mobilizacji ze strony opiekuna ks. Piotra Iwanka. Temu wszystkiemu, tylko spokojnie przyglądały się Jawiszowice, pragnące, aby na finałach były obie parafie. Gwizdek sędziego i zaczynamy ostatni mecz – ale jakże ważny w kontekście układu tabeli dwóch miejsc. Tumult, hałas, doping do którego Jawiszowice osiedle są już przystosowane i daje im to niesamowitego powera. Kęty musiały z tym się mierzyć, nawet podpowiedzi ks. Piotra nie byli w stanie usłyszeć. Ale o dziwo, zagrali walecznie, twardo, jakby z innym nastawieniem. Osiedle chciało, ale im bardziej chcesz, tym jakby trudniej niejednokrotnie zdobyć tę upragnioną bramkę. Po wielu próbach, po szukaniu sposobności, udało się defensywę Kęt złamać i Ksawery Giza zdobywa bramkę. Ta okazał się być tą „złotą”, jedyną zdobytą przez osiedle w tym meczu, jak również na tych eliminacjach. Jedna bramka dała awans zespołowi, którego kibice robią niesamowitą atmosferę na każdym etapie rozgrywek Bosko Cup. Aplauz i radość była porównywalna do tego, kiedy Jawiszowice osiedle zdobyli mistrzostwo. Ciężar spadł z serca ks. Michała, który odetchnął z wielką ulgą. Zatem niesamowita historia, że z Jawiszowic obie parafie meldują się w finałach. Rzyki zaś czekać muszą na rozstrzygnięcia eliminacji cieszyńskich, by wiedzieć, czy z trzeciego miejsca uda się im awansować. Na pewno przeskoczyli Ujsoły, więc została ostatnia prosta do awansu i szanse są olbrzymie. Za nami naprawdę bardzo ciekawe i pełne dramaturgii mecze w kategorii Ministrant, gdzie do końca nie było wiadomo jak będzie wyglądała ostateczna tabela. Zaś oczarowani jesteśmy Jawiszowicami, a to potwierdza, że właśnie w Jawiszowicach futbol jest na mega, ale to mega wysokim poziomie. Zatem czyżby mistrz miał być znów z tej miejscowości? Zdecydowany faworyt jest, a wszystko zależy od pozostałych drużyn, czy pokrzyżują im plany. Jednak jeśli grasz technicznie na tak wysokim poziomie, to można być pewnym, że walczysz o najwyższe cele. Liczymy, że trema nie zje Jawiszowic i na finałach zaprezentują te same fajerwerki. Tyle tylko, że na finałach to jeszcze trzeba mieć doświadczenie i często właśnie ci, którzy go mają najwięcej, radzą sobie na tej głównej imprezie najlepiej. Bo finały w porównaniu z eliminacjami, to jak sami zawodnicy mówią: to ziemia obiecana, a jak już tam raz awansujesz, to staje się to dla zespołu najważniejszym celem. Więc faworyt z eliminacji, nie zawsze radzi sobie z presją na finałach. Zobaczymy, jak ci zawodnicy sobie poradzą z mentalem.